"Polskę szczególnie
umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją
w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która
przygotuje świat na ostateczne przyjście moje." Jakże dziś
znamienne są te słowa Jezusa wypowiedziane w XX wieku do św.
Faustyny Kowalskiej. 1 maja 2011 roku - papież z Polski i zarazem
wielki orędownik Iskry Bożego Miłosierdzia zostaje wyniesiony na
ołtarze.
Całe życie nowego błogosławionego w
cudowny sposób powiązane było z Bożym Miłosierdziem. W
trudnych latach II wojny światowej było ono dla niego "szczególnym
oparciem i niewyczerpanym źródłem nadziei."
Jan Paweł II zdając sobie sprawę z
zagrożenia zła, wiedział, że tylko w Bożym Miłosierdziu jest
ratunek dla ludzkości. „Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi,
jak miłosierdzie Boże - owa miłość łaskawa, współczująca,
wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom
świętości Boga.” (Łagiewniki, 7 czerwca 1997 r.).
„Nie zazna ludzkość
spokoju,
dopokąd nie zwróci
się do źródła miłosierdzia mojego”
Ogłoszone przez Jana Pawła II Święta
Bożego Miłosierdzia, było spełnieniem prośby, jaką Jezus
skierował podczas jednego z objawień do siostry Faustyny
Kowalskiej. Z tym świętem wiąże się obietnica udzielenia wielu
łask Kościołowi i światu, a zwłaszcza ginącym grzesznikom. "
Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem
dla wszystkich dusz (…).W dniu tym otwarte są wnętrzności
miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które
się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która
dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego
odpuszczenia win i kar.” (Dz. 699). Jezus wyraził wówczas
pragnienie, aby Święto Miłosierdzia było obchodzone było w
pierwszą niedzielę po Wielkanocy.
Początek
przekazywania przez świętą Faustynę orędzia o Bożym
Miłosierdziu miał miejsce w Płocku w 1931 r. Orędzie to ma
przygotować świat na powtórne przyjście Chrystusa.
Zbawiciel przyjdzie jako Sędzia Sprawiedliwy, kiedy czas
miłosierdzia się wypełni. Jan Paweł II podkreślał, że
trzeba pamiętać o siostrze Faustynie. Przypomniał, że
"posłannictwo Miłosierdzia Bożego miało swój czas,
był to czas straszliwej II wojny światowej, straszliwej pod wielu
względami, była to jakaś ostateczna eskalacja zła na naszym
kontynencie. Na ten czas Bóg przygotował posłannictwo Bożego
Miłosierdzia, którego świadkiem, rzecznikiem stała się ta
prosta córka polskiej ziemi."
Ojciec Święty, jako namiestnik
Chrystusa, pragnął z całego serca, aby ludzkość poznała miłość
Syna Bożego i tym samym uchroniła się od zatracenia. Będąc w
2002 roku w Łagiewnikach w proroczy sposób powiedział:
"Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia. W
miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek
szczęście". Podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1991 roku,
przebywając w Płocku, mieście pierwszych objawień Jezusa
Miłosiernego, papież wyznał: „Moją misją jest budzić w
ludziach - zwłaszcza w ludziach, którzy tego najbardziej
potrzebują - pamięć o tym, że zostali stworzeni na obraz Boży.
Moją misją jest głosić ludziom, nawet największym grzesznikom,
że Bóg jest bogaty w miłosierdzie i że Jezus Chrystus
najwięcej serca okazywał celnikom i jawnogrzesznicom. Jak dobrze
wiemy, w odpowiedzi na miłość Jezusa celnicy i jawnogrzesznice
zawierzali Mu samych siebie i odnajdywali nadzieję, nawet jeśli
przedtem byli ogarnięci rozpaczą.”
O tym, jak bardzo świat potrzebuje
miłosierdzia, papież z Polski wiedział szczególnie mocno. W
kraju, w którym przyszło mu zmagać się przepełnionymi złem
ideologiami nazizmu i komunizmu, tylko bezwzględna miłość mogły
się im przeciwstawić. Ojciec Święty przypomniał o tym w swym
orędziu na Światowy Dzień Pokoju, 1 stycznia 2002 roku. "Nie
ma pokoju bez sprawiedliwości, nie ma sprawiedliwości bez
przebaczenia - nie przestanę powtarzać tego upomnienia wszystkim,
którzy z tego czy innego powodu żywią w sobie nienawiść,
pragnienie zemsty, żądzę zniszczenia. W rzeczywistości
przebaczenie jest przede wszystkim decyzją osobistą, wyborem serca,
które sprzeciwia się spontanicznemu instynktowi, by za zło
odpłacić złem. Największą zachętą do takiego wyboru jest
miłość Boga, który nas przygarnia mimo naszego grzechu.
Decyzja taka bierze przykład z najwyższego wzoru Chrystusa, który
modlił się na krzyżu: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co
czynią" (Łk 23,34). Jan Paweł II nie tylko przypominał o
miłosierdziu, lecz dał jemu wielkie świadectwo. Cały świat ze
zdumieniem patrzył, gdy rok po zamachu na swoje życie, Przywódca
Stolicy Piotrowej z przebaczeniem i miłością przyszedł do celi
więziennej Ali Agcy, człowieka, który chciał go zabić. Zaś
w roku 1999 papież wystąpił z prośbą o jego ułaskawienie.
W czym tkwi fenomen papieża Polaka, że
porywał i wciąż porywa za sobą nie tylko miliony chrześcijan,
ale także i niewierzących? Odpowiedź zawarta jest właśnie w jego
świadectwie miłości. Kochając Boga, kochał każdego człowieka.
W swojej książce "Miłość i odpowiedzialność" jeszcze
jako Karol Wojtyła napisał: "osoba nie może być nigdy dla
drugiej osoby jedynie środkiem do celu". Ujął w ten sposób
naturalną treść przykazania miłości pojmowalną samym tylko
rozumem - bez udziału wiary. Ta uniwersalna prawda mówi, że
ze względu na naturę osoby i jej obiektywną wartość - właściwym
i pełnowartościowym odniesieniem do niej, może być tylko miłość.
Agnieszka Piwar
artykuł ukazał się w miesięczniku "Rycerz Niepokalanej", maj 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz