Wywiad z dr. Siergiejem Markowem dla tygodnika "Myśl Polska".
Wyraził Pan ostatnio opinię, że w relacjach polsko-rosyjskich nie możemy ulegać nienawiści. Skąd taki apel?
- Z kilku powodów. Po pierwsze jestem generalnie zwolennikiem pokoju i podejścia humanistycznego. Myślę, że im więcej zrozumienia pomiędzy narodami i im mniej konfliktów między nimi, tym lepiej. Między Rosją i Polską z całą pewnością zbyt wiele jest konfliktów i warto je redukować. Mamy teraz ostrą dyskusję historyczno-polityczną. W dyskusji tej strona polska mówi o Rosji wyłącznie źle, a strona rosyjska źle o Polsce. A to przecież nieprawda; trzeba mówić o złych rzeczach, ale też i o dobrych. Dlatego chciałem zainicjować całkowicie nową przestrzeń do dyskusji. Powinniśmy wzajemnie przyznać się do niektórych przewinień. Powinniśmy też mówić o tym, co Polacy zrobili dla Rosji dobrego. Dobrze byłoby też, żeby Polacy wspomnieli, co Rosja zrobiła dobrego dla Polski, na przykład przekazując jej dawne terytoria niemieckie.
Czy jest to wyłącznie Pańska opinia, czy też wyraża Pan pogląd większej grupy osób, bliskich obozowi rządzącemu w Rosji?- W rosyjskiej opinii publicznej reprezentowane są różne poglądy. Niektórzy uważają, że Rosja ma zawsze rację, są takimi ultrapatriotami. Są też ci, których nazywamy piątą kolumną i którzy twierdzą, że Rosja racji nie ma nigdy. Teraz wspierają oni stanowisko Polski, ale robią to wyłącznie dlatego, żeby negować stanowisko Rosji. Dzięki temu odnoszą określone korzyści; pieniądze, pozycję społeczną, możliwość wygłaszania wykładów na uniwersytetach, publikacji. Postawiono im jedno tylko zadanie: odsunąć Władimira Putina. Stanowisko Kremla jest wypośrodkowane. Jest ono zwykle oparte na przekonaniu, że powinniśmy bronić swych racji, lecz jednocześnie dbać o dobre relacje z innymi krajami. Mój pogląd jest, oczywiście, bliższy stanowisku Władimira Putina niż pozostałych dwóch obozów.