Iran nie jest doskonałym państwem. Obok sukcesów, tak
jak każdy inny kraj mamy swoje porażki i problemy. Szczycimy się
natomiast tym, że my sami ten kraj tworzymy, sami go budujemy i sami
nim zarządzamy – bez niczyjej pomocy. Tymi słowami Ambasador
Islamskiej Republiki Iranu w Polsce wyraził dumę z niezależności,
jaką na arenie międzynarodowej wypracowało sobie jego państwo.
JE Samad Ali Lakizadeh wygłosił
wykład na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach, pt.
„Rola Iranu we współczesnym porządku międzynarodowym”.
Dyplomata był gościem spotkania z cyklu „znane, ważne i
zasłużone osobistości”, które 20 stycznia zorganizowało
Studenckie Koło Bezpieczeństwa Narodowego działające przy
Instytucie Nauk Społecznych i Bezpieczeństwa.
Przewodniczący SKBN, Sławomir Wierzbicki przyznał, że
główną motywacją, która zaważyła o zaproszeniu
tejże osobistości, był fakt związany z tym, że rok 2014 jest
rokiem obchodów pięćset czterdziestej rocznicy nawiązania
stosunków dyplomatycznych pomiędzy Iranem a Polską.
„Pragnąłbym w tym miejscu zaznaczyć, że wbrew temu jak
powszechnie media (zachodnioeuropejskie) lansują Iran – my
chcieliśmy stanąć na przeciw temu i ukazać perspektywę tegoż
państwa takim, jakim ono jest naprawdę” – zapewnił
Wierzbicki.
Wśród poruszanych przez ambasadora Iranu zagadnień, były
m. in.: relacje ze Stanami Zjednoczonymi, strategiczna rola związana
z geopolitycznym położeniem Iranu, stosunek do mniejszości
wyznaniowych i narodowych w tym państwie, konflikt w Syrii, czy
wreszcie historia i teraźniejszość kontaktów z Polską.
Iran i świat
Na wstępie Samad Ali Lakizadeh zaznaczył, że Irańczycy są
„dziedzicami wielkiej cywilizacji, której korzenie sięgają
siedmiu tysięcy lat wstecz, i która około dwa i pół
tysiąca lat temu stworzyła pierwsze światowe imperium, które
obejmowało połowę ówczesnego zamieszkiwanego świata”.
Odnosząc się do kreowanego na Zachodzie „negatywnego, wręcz
diabelskiego wizerunku” jego kraju, dyplomata wyjaśnił, że
przyczyną tej „złej passy” są kompleksy Stanów
Zjednoczonych, których władze utraciły swoje wpływy w
Iranie. Początkiem zaistniałego stanu rzeczy było obalenie przez
samych Irańczyków proamerykańskiego szacha, który do
1979 roku rządził ówczesną Persją. – Wraz z zakończeniem
rządów dynastii Pahlawi, Iran całkowicie uniezależnił się
od amerykańskich wpływów. Amerykanie do dziś nie mogą tego
przeboleć, stąd ich starania, by Iran przedstawiać w negatywnym
świetle – uzasadnił Lakizadeh.
Podsumowując konflikt z USA, ambasador Iranu określił go jako
jednostronny, gdyż – jego zdaniem – jedynie Stany Zjednoczone
ten konflikt podsycają. Dyplomata z ubolewaniem dodał, że
promowanie przez Amerykanów negatywnego obrazu jego kraju
wpłynęło na „budowanie niesłychanie negatywnego wizerunku”,
także w państwach Europy Zachodniej. Owocem tej celowej propagandy
jest chociażby powielana na Zachodzie powszechna opinia, jakoby w
Iranie prześladowane były mniejszości, a kobiety nie miały tam
żadnych praw.
Obrazując, jak
bardzo tego typu treści są niezgodne z prawdą, Lakizadeh
wypunktował kilka faktów. Zapewnił, że prawa mniejszości
religijnych są konstytucyjnie zagwarantowane w najbardziej możliwym
stopniu. I tak, bez względu na ilość otrzymanych w wyborach
głosów, mniejszość chrześcijańska, składająca się z
dwustu tysięcy osób, ma zagwarantowane trzy mandaty w
parlamencie, natomiast mniejszość żydowska, licząca piętnaście
tysięcy osób, ma w nim pewne jedno miejsce. To samo dotyczy
mniejszości narodowych, których prawa – jak zapewnił
Lakizadeh – są równie respektowane. Jako przykład
dyplomata wskazał Kurdów irańskich. Podkreślił, że Kurdom
w innych państwach odmawia się nawet nazwy etnicznej – np. w
Turcji określa się ich Turkami górskimi. Tymczasem w Iranie
cieszą się oni pełnią praw obywatelskich – zaznaczył
ambasador. Jednym z przykładów jest to, że wiceprezydentem
Iranu była osoba narodowości kurdyjskiej. Z kolei w obecnym rządzie
funkcje wiceprezydentów pełnią także kobiety, o czym
Lakizadeh wspomniał, by obalić mit o rzekomym pozbawianiu praw
kobiet w jego kraju.
Odnosząc się do strategicznej roli
związanej z geopolitycznym położeniem Iranu, Samad Ali Lakizadeh
zwrócił uwagę na znaczenie kilku bezpośrednich sąsiadów:
Turcji (członek NATO), Afganistanu (kryzysogenny), Pakistanu (gdzie
panuje destabilizacja); a także granice wodne: Morze Kaspijskie i
Zatoka Perska. Irański dyplomata zaznaczył, że jego kraj jest
drugim na świecie pod względem zasobów ropy naftowej i gazu
ziemnego razem wziętych. Jeśli zaś chodzi o kwestie demograficzne,
ludność Iranu liczy ok. 72 milionów osób, spośród
których połowa to osoby młode, zazwyczaj dobrze wykształcone
i posiadające wysokie umiejętności. To z kolei – zdaniem
dyplomaty – przyczyniło się do tego, że pomimo 35 lat embarga ze
strony Stanów Zjednoczonych oraz 10 lat sankcji ze strony
Europy Zachodniej, nie udało się powstrzymać postępu Iranu, w tym
licznych sukcesów w rozwoju technologicznym i naukowym.
Lakizadeh uważa, że to głównie
dzięki irańskiej rewolucji, która doprowadziła do zerwania
uzależnienia od Stanów Zjednoczonych i Zachodu, dziś Iran
zajmuje wysokie pozycje w światowych rankingach. Zaliczają się do
nich m. in. rozwój: nanotechnologii; biotechnologii, czy
technologii pełnego cyklu nuklearnego od początku do końca i to w
oparciu o siły i zasoby rodzime. Ambasador przywołał także
irańskich naukowców, którzy pracują w NASA; piłkarzy
z Iranu grających w cenionych europejskich klubach; i wreszcie
irańskie kino, które podbija świat.
Dyplomata zaznaczył, iż trzeba
pamiętać, że wszystkie te sukcesy i osiągnięcia o których
wspomniał miały miejsce w niezwykle trudnym dla Iranu okresie. –
Po pierwsze, byliśmy objęci sankcjami ze strony największych
potęg politycznych na świcie; z drugiej strony, mieliśmy osiem lat
bardzo krwawej, narzuconej przez Irak Saddama Husajna wojny; i
wreszcie, do mniej więcej trzech miesięcy wstecz żyliśmy pod
stałym zagrożeniem opcji militarnej – wyliczał Lakizadeh.
Po czym dodał: „Iran nie jest ani rajem, ani platońskim państwem
doskonałym. W związku z czym, obok tych sukcesów i
osiągnięć, tak jak każdy inny kraj mamy też swoje porażki i
problemy. Szczycimy się natomiast tym, że my sami tworzymy nasz
kraj, sami go budujemy i sami nim zarządzamy – bez niczyjej
pomocy”. Ambasador Iranu wyraził ponadto przekonanie, że inne
państwa z pewnością dawno by już upadły, gdyby przyszło im się
zmierzyć z tymi wszystkimi sankcjami i atakami, które
dotykają jego kraj.
Na pytanie, czy Iran bierze pod uwagę
opcję militarnej pomocy dla Bashara Al-Assada w przypadku ataku na
Syrię innego państwa zewnętrznego – Lakizadeh zdecydowanie
odparł, że „nie ma takiej opcji!”. Zapewnił, iż wszelkie
wysiłki Iranu, „jako kraju stabilnego i pilnującego stabilności
w regionie, zmierzają ku temu, aby nie dopuścić do eskalacji
militarnego konfliktu”.
Ambasador wyjaśnił, iż problem
syryjski jest sprawą niezwykle skomplikowaną. „Ponieważ mamy
bardzo przykre doświadczenie ośmiu lat wyniszczającej i krwawej
wojny”, nie życzymy żadnemu krajowi z naszego regionu podobnego
losu – podkreślił dyplomata. I dodał, że w związku z
tym, strona irańska dokłada wszelkich starań, aby konflikt ten
rozwiązać jedynie za pomocą środków pokojowych i
negocjacji. W tym kontekście przypomniał o ogromnej roli Iranu w
namówieniu Syrii do likwidacji składu broni chemicznej.
Lakizadeh zauważył też, że niektóre kraje biorą udział w
podsycaniu konfliktu. – My zachęcamy wszystkich, by odłożyć
broń. Wzywamy świat do zachowań racjonalnych, nigdy do agresji.
Mamy nadzieję, że podobny konflikt jak w Syrii nie zdarzy się
nigdzie na świcie – zapewnił.
Iran i Polska
Samad Ali Lakizadeh pokrótce przypomniał także historię
dyplomacji pomiędzy Polską a Iranem. Nawiązując do tegorocznych
obchodów pięćset czterdziestej rocznicy nawiązania
stosunków między naszymi państwami, zaznaczył, że te
relacje dyplomatyczne są jednymi z najstarszych na świecie. Co
ciekawsze, stosunki między naszymi państwami były od zawsze
niezwykle pozytywne. Dyplomata przypomniał m. in., że w 1795 r.
kiedy doszło do III rozbioru Polski, jedynie dwa kraje na świecie
nie uznały tego faktu. Wśród państw niegodzących się na
utratę przez Polskę niepodległości był właśnie Iran, ówczesna
Persja. Kolejnym pozytywnym przejawem naszych wzajemnych relacji był
rok 1838. Wówczas, w sytuacji „kiedy wschodnie rubieże
państwa irańskiego były zagrożone, osobą która broniła
irańskich ziem był polski oficer Izydor Borowski” – przypomniał
ambasador.
Szczególnym momentem wspólnej historii były
wydarzenia z czasów II wojny światowej, kiedy Irańczycy
udzielili schronienia naszym rodakom. W 1942 r. Iran przyjął ponad
120 tysięcy polskich uchodźców – byli to żołnierze,
matki i dzieci (głównie sieroty i półsieroty), którzy
wyrwali się z sowieckich łagrów. Ze słów ambasadora
Lakizadeha, jakie padały podczas jego wizyty na Uniwersytecie w
Siedlcach, dało się wyraźnie odczuć, że strona irańska jest
bardzo otwarta na dalsze zacieśnianie pozytywnych relacji z Polską,
a sami Irańczycy darzą nas dużą sympatią.
Po wykładzie, ambasador Samad
Ali Lakizadeh w
obecności prorektora UPH prof. dra hab. Kazimierza
Jankowskiego,
dyrektora Instytutu Nauk Społecznych i Bezpieczeństwa prof. dra
hab. Mirosława
Minkiny i dra
Tomasza Nowaka
kierownika Pracowni Plastyki otworzył na Wydziale Humanistycznym
wystawę reprodukcji prac Mahmouda Farshchiana –
uważanego za największego żyjącego mistrza irańskiego malarstwa
miniaturowego.
Agnieszka Piwar
Tekst ukazał się pierwotnie na portalu Konserwatyzm.pl: http://konserwatyzm.pl/artykul/11579/rola-iranu-we-wspolczesnym-porzadku-miedzynarodowym
...a następnie:
oraz z tygodniku "Myśl Polska"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz