poniedziałek, 20 marca 2023

Przejechałam drogą śmierci w Iraku


Nadżaf. Środek nocy. Trzej Irakijczycy z pokolenia naszych rodziców, odprowadzają na postój przewoźników mnie i moją współtowarzyszkę podróży. Wcześniej zaprosili nas do restauracji, by opowiedzieć o sytuacji w Iraku po wkroczeniu Amerykanów. Panowie inżynierowie zdawali się być bardzo szczęśliwi, że mogą porozmawiać w języku polskim. Z nostalgią wspominali swoje młodzieńcze lata, kiedy studiowali w Gdańsku i Częstochowie.

Prosili, byśmy zostały na dłużej w Nadżafie. W ramach gościny jeden z nich zaoferował nocleg w swoim domu i kolację przygotowaną przez małżonkę. Ale my się uparłyśmy, że tej nocy wracamy do Karbali. Z ojcowską troską wybrali więc dla nas jeden z samochodów na postoju przewoźników. Rozmowa z kierowcą trwała dłuższą chwilę. Nie znam arabskiego, więc nic nie rozumiałam, ale wyglądało to tak, jakby instruowali go, że ma nas bezpiecznie przetransportować pod sam hotel. Coś w stylu: «Tym dziewczynom nie może spaść włos z głowy!».

niedziela, 12 marca 2023

12 marca przypada Światowy Dzień Przeciwko Cenzurze Internetu

Tak się składa, że rok temu tchórze i mięczaki z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na zlecenie polityczne patoli z PiS, nałożyli CENZURĘ na moją autorską stronę internetową, ograniczając Czytelnikom mieszkającym w Polsce dostęp do publikowanych przeze mnie treści. Dlaczego nazwałam ich tchórzami? Bo robią w gacie na samą myśl, że Polacy poznają prawdę o wielu sprawach zaglądając na mojego bloga. Dlaczego są mięczakami? Bo funkcjonariusze ABW nie potrafią dotrzeć tam gdzie ja docieram od lat. Z jednej strony cenzurują moją stronę przed Czytelnikami w Polsce, a z drugiej strony sami z wypiekami na twarzy czytają moje artykuły, śledzą każdy mój wpis na fejsie i relacje z podróży o których oni mogą tylko pomarzyć. Zresztą kilka lat temu chcieli mnie zwerbować, m.in. ze względu na moje podróże i kontakty zagraniczne. Funkcjonariusz ABW słodził mi tanim bajerem jakie to mam ciekawe życie i w ogóle jestem taka wyjątkowa. Same ochy i achy. Powiedział też, że ich zdaniem mam postawę propaństwową (bo mam, ale liczy się coś więcej, czego oni nie ogarniają). Nawet kasę mi proponowali. Odmówiłam draniom.

sobota, 11 marca 2023

Programy szczepień powinny być już dawno wstrzymane a sprawa nagłych zgonów pilnie wyjaśniona

[Agnieszka Piwar:] 11 marca 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła pandemię koronawirusa. Czy były naukowe podstawy do podjęcia takiej decyzji? Jeśli tak, to jakie? Jeśli nie, to na czym oparto tę decyzję?

[Dr. n. med. Piotr Witczak:] – Warto w tym miejscu przypomnieć, że na przestrzeni lat definicja pandemii ustalana przez WHO uległa zmianie i obecnie nie wymaga już kryterium wielu ciężkich i śmiertelnych przypadków. WHO ogłosiło pandemię COVID-19 na podstawie rosnącej liczby zgłaszanych przypadków tej choroby poza terytorium Chin. O ile dobrze pamiętam, to było ponad 100 tysięcy przypadków z ponad 100 krajów, a jako przypadek należy rozumieć pozytywny wynik testu, który nie musi oznaczać zakażenia. Kolejnym argumentem za ogłoszeniem pandemii był zarzut ze strony WHO, że kraje zbyt słabo zaangażowały się w zapobieganie rozprzestrzeniania się wirusa. Biorąc pod uwagę wadliwą przesiewową diagnostykę testami PCR i antygenowymi, koncentrowanie się właściwie wyłącznie na jednym wirusie SARS-CoV-2, specyfikę choroby COVID-19, która jest nieodróżnialna od innych chorób grypopodobnych oraz niskie wskaźniki śmiertelności infekcji SARS-CoV2, trudno mówić o „podstawach naukowych” ogłoszenia stanu pandemii. Przypomnę, że jeden z czołowych epidemiologów na świecie, Profesor Ioannidis, już w pierwszej połowie 2020 roku oszacował wskaźnik śmiertelności infekcji (IFR – Infection Fatality Rate) na poziomi poniżej 0,3%, a więc już wtedy wiedzieliśmy, że dla ogromnej większości z nas jest to relatywnie łagodny wirus powodujący objawy przeziębieniowe. Wcześniej, tj., w kwietniu 2020 roku IFR dla hrabstwa Santa Clara [w stanie Kalifornia] oszacowano na 0,17%, a więc nie było powodów do paniki. Nawet jeszcze miesiąc wcześniej mieliśmy wstępne dane z wybuchu epidemii na statku wycieczkowym Diamond Princess, na podstawie których oszacowano IFR na poziomie 0,5%. Reakcja większości państw była jednak nieracjonalna i zbyt emocjonalna, podsycano strach i utrzymywano agresywne środki niefarmaceutyczne o dramatycznych skutkach, np. lockdown, kwarantanna. Oliwy do ognia dodawały Chiny, raporty z Bergamo i media na całym świecie, które wywołały ogromną, niepotrzebną panikę. Politycy, eksperci i instytucje zdrowia publicznego na całym świecie pod presją negatywnego medialnego przekazu i pod wpływem silnych grup interesów lub bezpośrednio z nimi współpracując, podejmowały decyzje i wydawały zalecenia, które były główną przyczyną wielu nadmiarowych zgonów. Atmosfera i decyzje wokół „pandemii” skutkowały obniżeniem odporności populacji, zaniedbano nie tylko diagnostykę i leczenie chorób podstawowych, ale również nie zapewniono pacjentom wczesnego leczenia powszechnych infekcji górnych dróg oddechowych. Pewne wydarzenia i przesłanki sugerują również, że „COVID-19” to ogólnoświatowy projekt, którego celem jest przyspieszenie realizacji globalnych agend dążących do rewolucji przemysłowej, większej kontroli nad obywatelami i cyfryzacji naszego życia. Z pewnością dla wielu potężnych korporacji i ludzi biznesu była to świetna okazja, aby zarobić ogromne pieniądze. Podtrzymywanie strachu i masowego testowania w kierunku COVID-19 na pewno było im na rękę.

niedziela, 5 marca 2023

Nowa Jerozolima skrywanym celem wojny na Ukrainie?

Pierwsza rocznica rozpoczęcia specjalnej operacji wojskowej Rosji na Ukrainie – gdzie od 2014 roku trwa wojna – skłania do pewnych przemyśleń i podsumowań. Znawcy tematu nie pozostawiają wątpliwości. Konflikt za naszą wschodnią granicą rozgrywa się w interesie i z inicjatywy mocarstwa zza Oceanu. Tymczasem warto zagłębić temat zaangażowania Żydów, o którym skrzętnie milczą redakcje w Polsce, także te będące w opozycji do głównego nurtu.

Miałam dużo czasu na obserwację i dedukcję, wszak wkrótce po tym jak Rosjanie wkroczyli na Ukrainę straciłam pracę. Czy miało to jakiś związek? Nie poinformowano mnie o powodzie rozwiązania ze mną umowy w trybie natychmiastowych, ale mogę się tego domyślać, gdyż pracowałam w archiwum publicznej telewizji. Utrata pracy zbiegła się w czasie, kiedy uruchomiono wobec mnie lawinę ataków, w tym publicznych zniesławień, zakłamanych artykułów czy nawet pogróżek wysyłanych w prywatnych wiadomościach. Byłam oczerniana, wyzywana od „ruskich agentów”, etc. Hejt wylewał z każdej strony. Mój przypadek nie jest odosobniony. Z podobną nagonką i problemami spotkali się inni polscy publicyści czy komentatorzy, którzy nie powielali narracji mainstreamu o „złej Rosji” i „niewinnej Ukrainie”.