sobota, 26 lutego 2022

Miałam wujka w Wehrmachcie

 


Kilka lat temu, już po wybuchu Euromajdanu w Kijowie, poznałam w Gliwicach młodego Ukraińca. Podczas luźnej rozmowy zapytałam dlaczego właściwie przyjechał do Polski. Odpowiedział, że wyjechał z Ukrainy, by wymigać się przed przymusowym wcieleniem do wojska. Wyjaśnił, że jego matka jest Rosjanką, a on nie chciał strzelać do swoich. Czy któryś z polskojęzycznych „komentatorów wojennych” pomyślał choć przez chwilę, że wpychanie Ukrainy na prozachodni kurs, sprowadzi na zwykłych mieszkańców Ukrainy tego typu dramatyczne dylematy?

A teraz o mojej rodzinie. Miałam wujka w Wehrmachcie. Przyznać się do tego w Polsce, to chyba jeszcze gorsze niż być „ruskim agentem”. Ten wujek – rodzony brat mojej babci – był Polakiem, urodził na polskiej ziemi, chodził do polskiej szkoły, posługiwał się językiem polskim. Jego matka była Polką, ale ojciec – mój pradziadek – był Austriakiem. Cała rodzina mieszkała w Żywcu. Niemcy przyłączyli Austrię do III Rzeczy, a k
iedy wybuchła II wojna światowa wzięli pod okupację polskie ziemie, w tym Żywiecczyznę. Brat mojej babci na początku wojny był niepełnoletni, jednak niemieccy okupanci przychodzili do domu pradziadków i zapowiadali, że jak tylko chłopak skończy 18 lat dostanie wezwanie do wojska. Młody Karol nie chciał iść do Wehrmachtu, jednak Niemcy postawili mu ultimatum i zagrozili, że jeśli jako syn Austriaka nie wstąpi niemieckiej armii, to wtedy cała rodzina trafi do KL Auschwitz. Wybrał ocalenie rodziny. Dzień przed wcieleniem do wojska poszedł pożegnać się z przyjacielem i oznajmił mu, że już nie wróci, ponieważ nie będzie strzelał do swoich. I rzeczywiście, zginął od razu jak tylko trafił na front. Taka była cena za ocalenie najbliższych przed obozem koncentracyjnym.


Dlaczego o tym wspominam? Żeby naprowadzić ewentualnych wątpiących do wniosku, że polskojęzyczni dziennikarze, publicyści i politycy to zwyczajni idioci. Niestety pod ich wpływem kompromitują się też zwykli zjadacze chleba na Facebooku. Nakręceni propagandą wysilają się na komentowanie konfliktu za naszą wschodnią granicą, o którym nie mają bladego pojęcia. 
Jakieś 98 procent artykułów i komentarzy reprezentują poziom skrajnej głupoty i skrajnej nieodpowiedzialności. Przytoczone przeze mnie przykłady mają posłużyć do łopatologicznego wytłumaczenia na czym polega okrucieństwo polskojęzycznych „komentatorów wojennych”.

wtorek, 22 lutego 2022

A. Łukaszenka do Ukraińców: Naszą drogą jest droga spokoju i zgody

 


W mediach głównego nurtu (ani tych internetowych, niby niezależnych) i tak tego nie pokażą, bo tam wszyscy ćwierkają na modłę atlantystów. Jednak od tego mają Państwo mnie - łączniczkę ze Wschodem (i moich pomocników, dziękuję Sylwio za tłumaczenie) - żeby dowiadywać się czegoś innego, że jest jakaś alternatywa. My, Słowianie - WSZYSCY - możemy żyć w pokoju i zgodzie. Niech właśnie to będzie nasza przyszłość. Najważniejsze, to przestać dawać się rozgrywać tym, którzy od pokoleń nas skłócają. Nie dajmy się wciągnąć w wojnę

A oto przemówienie Aleksandra Łukaszenki do Ukraińców: «Z tak wysokiej trybuny, w tym ostrym okresie, chciałbym jeszcze raz po spotkaniu z Prezydentem Rosji zwrócić się do narodu ukraińskiego i do jego władzy, jeżeli oni jeszcze nie przekroczyli czerwonej linii. Zróbmy tak - abyśmy my Słowianie zawsze żyli w pokoju i porozumieniu! Wszystko mija, nie tylko konfrontacje, konflikty ale i same straszne wojny, wszystko mija i się zapomina. Cały problem w tym, na ile głęboka blizna pozostanie w sercach naszych słowiańskich narodów, po naszych konfliktach. Dlatego jeszcze raz proponuję - zatrzymajcie się! Wyrzeczcie się (pozbądźcie się) tych gospodarzy zza Oceanu, żadnego szczęścia oni wam nie przyniosą. Jak tylko będziecie dla nich niewygodni, oni was wyrzucą na śmietnisko historii. Naszą drogą jest droga spokoju i zgody. Ale Ci to toczą bagnety, przede wszystkim na zachodzie naszego kraju, podkreślam, na zachodzie naszego kraju, pamiętajcie, my zdrajcami nigdy nie byliśmy i nie będziemy. I tak jak planujecie rozstrzelać Ruskich z tyłu, przez Białoruś, wam się to nie uda. Dlatego jeszcze raz powtarzam, trzeba się uspokoić, wziąć głowę w ręce i podjąć prawidłową decyzję w interesach narodów. Narody, które nie daj Boże zginą, jeżeli zacznie się wojna, nie chcą jej, oni nie chcą zginąć, oni chcą żyć jak wszyscy. To jest nasza pozycja.»

czwartek, 17 lutego 2022

Wytoczyłam proces za «regularnie opłacana moskiewska najmitka»

UWAGA: Niech to będzie ostrzeżenie dla wszystkich, którym się wydaje, że mogą mnie bezkarnie pomawiać i zniesławiać. Wytoczyłam proces A.R., za to, że na Facebooku napisała o mnie takie oto słowa: «Obejrzałam profil w internecie - regularnie opłacana moskiewska najmitka». Prywatny akt oskarżenia o przestępstwo zniesławienia przeciwko A.R. trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie; sprawa ma już nadaną sygnaturę. A.R. zniesławiła mnie po tym, jak otrzymałam jako dziennikarka "Myśli Polskiej" akredytację prasową na Białoruś, którą wraz z moim wizerunkiem udostępniła ona na swoim profilu podpisując m.in. ww. słowami. Dodatkowo pod jej postem dokonał się na mnie swoisty lincz w wykonaniu m.in. innych dziennikarzy. Mój adwokat proponował A.R. polubowne załatwienie sprawy, tj. otrzymała ona pismo z propozycją przeproszenia mnie za zniesławienie oraz wpłacenia symbolicznego zadośćuczynienia na Fundację im. Brata Alberta. A.R. tego nie zrobiła. Co więcej, po otrzymaniu tamtego pisma opublikowała kolejny post na Facebooku, który sprowokował kolejny lincz na mojej osobie.

niedziela, 13 lutego 2022

Słowianie pariasami Europy?

 


Kilka lat temu spotkałam się z opinią, że "ktoś" ustalił nowy podział kastowy w Europie, w którym Słowianie zostali pariasami (sic!). Nie ukrywam, że po zapoznaniu się z tą szokującą tezą w pierwszym odruchu nastąpiło u mnie wyparcie. Ale jak to? Z jakiej niby racji mamy być w najniższej grupie społecznej spośród europejskich grup? Jakim prawem ktoś zrównał nas z grupą, która w Indiach zajmuje się czyszczeniem ulic z g*wien? Przypomnę tylko, że parias w Indiach jest pozbawiony wszelkich praw, a szerzej - to człowiek wzgardzony, wykorzystywany, często żyjący w nędzy.