Życiorys
osoby, która w praktyce realizowała Katolicką Naukę
Społeczną, stanowiącą odpowiedź na wyzwania stojące przed
Polską i Polakami przedstawił senator Czesław
Ryszka.
Publicysta tygodnika „Niedziela”, podczas konferencji KSD w
Hebdowie wygłosił wykład pt. „Przeszłość
i przyszłość Polski w wizji prymasa Augusta Hlonda”. Prelegent,
który w ub. r. wydał książkę: "PRYMAS
ZE ŚLĄSKA Sługa Boży Kardynał August Hlond (1881-1948)"
określił
bohatera swojego wykładu mianem „osoby, która należy do
najwybitniejszych hierarchów w Polsce”.
Czesław Ryszka zaznaczył, że - w czasach kiedy przyszło mu żyć - Boża Opatrzność dała Polsce wielką trójkę: Prymasa Augusta Hlonda, Prymasa Stefana Wyszyńskiego i Kardynała Karola Wojtyłę. Nawiązując do bohatera swojego wykładu, senator zauważył, że mówić o prymasie Hlondzie, to jest tak jak gdyby sprowadzać tę postać z wygnania. Prelegent spostrzegł z ubolewaniem, że gdyby kogokolwiek spytać kim był prymas Hlond, to większość osób odpowiada „znam nazwisko, ale niewiele więcej potrafię powiedzieć”. Dlatego, zdaniem publicysty tygodnika „Niedziela” rok 2013, który w inicjatywy Sejmiku Śląskiego był Rokiem Prymasa Augusta Hlonda, poniekąd przywrócił tę postać do naszej świadomości z wygnania. Prelegent podkreślił, że wygnanie wielkiego prymasa Polski nastąpiło w czasach PRL-u, kiedy był szykanowany lub przemilczany. Jednym z przykładów był wydawany w latach 1978-82 Słownik Biograficzny Ślązaków, w którym nie znalazło się miejsce dla Augusta Hlonda. W roku 2013 minęła 75. rocznica śmierci „Wielkiego Prymasa II Rzeczypospolitej”. Publicysta przypomniał, że taki tytuł Augustowi Hlondowi dał Jan Paweł II.
Prymas Wielkiego Zjednoczenia
Czesław
Ryszka przypomniał, że kiedy w 1918 roku, Polska musiała się zjednoczyć
z trzech bardzo różnych zaborów - zwornikiem jedności, nie tylko
Kościoła ale i Narodu Polskiego był właśnie Prymas Hlond. Dodał, że
niestety mówi się dziś o tym bardzo niewiele. „Ale to właśnie Prymas
Hlond dokonał ogromnej pracy, poczynając od prostej pobożności ludowej, a
na Episkopacie kończąc, żeby wszystkich zjednoczyć” - podkreślił.
Prelegent powiedział m.in., że to, iż dzisiaj konferencje Episkopatu
Polski odbywają się na Jasnej Górze, jest zasługą właśnie Prymasa Honda.
Polska silna dzięki pobożnej i patriotycznej rodzinie
Uczestnik
konferencji zorganizowanej przez Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy
wyraził przekonanie, że gdyby w obecnych czasach żył August Hlond, to
na pewno nie patyczkowałby się z dzisiejszą wojną wytoczoną przeciw
rodzinie – jakim jest chociażby nachalne promowanie ideologi gender.
„Prymas Hlond wiedział, jakby z tym walczyć. Dlatego, że miał bardzo
podobny problem w latach 30-tych, kiedy masoneria promowała już i
aborcję i rozwody” - wyjaśnił publicysta. Wskazując na odwagę i
bezkompromisowość bohatera swojego wykładu, Czesław Ryszka przypomniał,
że w 1932 r. w liście pasterskim zatytułowanym 'O zadaniach katolicyzmu
wobec walki z Bogiem', Prymas Hlond pisał tak: „Mówią, że to powiew
Europy, a w rzeczywistości wieje tu woń przykra moralnego rozkładu tej
Europy, która już cuchnie. To co się w Europie rozgrywa jest gwałtownym
zmierzchem epoki, której ducha zatruto. Tę niemoc powoduje bezwładność
duchowa. To przesilenie jest następstwem kryzysu moralnego. Ten wstrząs
ogólny jest zapadaniem się wszystkiego co zawisło w próżni, gdy z życia
ludów usunięto Boga i jego prawo. Ratunek przy rozpływaniu się
autorytetów, nawet religijnych, tylko katolicyzm zachował pełną
świadomość swego powołania”.
Otóż,
prymas August Hlond nazywał rzeczy po imieniu – kontynuował Ryszka,
który wyjaśnił, że Syn Śląskiej Ziemi „postrzegał świat, jako arenę
dobra ze złem, Szatana z Bogiem”. I warto, tak niejako ponad czasem
zapytać prymasa Hlonda – jak my dzisiaj mamy się bronić? Jak uratować
wierność małżeńską? Ocalić dzieci i młodzież przed seksualną przemocą w
mediach? Jak sprawić, aby w naszych małżeństwach i rodzinach panowała
miłość i bezpieczeństwo? - wyliczał senator.
Ryszka
przyznał, że początkowo w jego książce, która niedawno się ukazała,
chciał dać tytuł „Wielki Prymas II Rzeczypospolitej”. Zmienił jednak ten
zamiar, dając ostatecznie tytuł "PRYMAS ZE ŚLĄSKA Sługa Boży Kardynał August Hlond".
Wyjaśnił, że chodziło o to, aby podkreślić, jak ważny jest „(...) kraj,
w którym się rodzimy, to co wynosimy z domu, to co dało nam fundamenty
pod nasze życie”. W tym kontekście przypomniał, że „dla prymasa Hlonda, tym fundamentem była rodzina, w której się wychował. Wielopokoleniowa, patriotyczna, z mądrymi rodzicami i licznym rodzeństwem. I
co jeszcze bardzo ważne, Śląsk odegrał - może nadal rozgrywa - taką
niezwykłą rolę w historii Polski. Dlatego, że w XIX wieku, zwłaszcza w
drugiej połowie, kiedy na świecie powstawały ogromne ośrodki
przemysłowe, a równocześnie w tych ośrodkach przemysłowych lęgły się
rożne ideologie marksistowskie i rewolucyjne walczące z Kościołem, to
Śląsk był tym miejscem, gdzie nie wyrwano Boga z sumień robotników”. Czesław Ryszka podkreślił, że jednym z powodów tego, że na Śląsku ocalała głęboka pobożność była śląska rodzina, wielopokoleniowa, silna Bogiem, o takiej naturalnej pobożności maryjnej, pielgrzymująca do Piekar Śląskich.
Pisarz chciał jednocześnie uwypuklić to, co w nauczaniu prymasa było
kluczowe. „A było bardzo dużo nawiązań do Polskiej historii, do
bohaterów, wielkich Polaków, do silnych pięknych rodzin”. - I jak Prymas
mówił, ci wielcy Polacy, autorytety, piękne rodziny, małżeństwa - nie spadają z nieba, jak to się potocznie mówi. Tylko ci wielcy
ludzie, wielcy Polacy wywodzą się z naszych rodzin, z naszych
społeczności, środowisk. Ich wielkość świadczy także o wielkości
Polskiego Narodu. „Właśnie w takiej rodzinie wychował się Augost Hlond” - podsumował autor biografii o Prymasie ze Śląska.
Niezwykle
ujmującym jest to, jakim szacunkiem August Hlond darzył swoich
rodziców. Czesław Ryszka przypomniał, że kiedy w 1927 r. został on
kardynałem podziękował swojej matce następującymi słowami:
Tyś
umiejętniej, od wielu uczonych pedagogów, założyła w duszach swych
dzieci mocny fundament życiowy, oparty silnie o wiarę i Prawo Boże.
Ponieważ sama szczerze mdlić się umiałaś, wyuczyłaś nas łatwo pacierza.
Otwarłaś przed nami szeroko drogę do szczęścia, boś nas wychowała nie do
pieszczot i wygód, lecz do hartu i pracy i nauczyłaś nas kochać
obowiązek, a powinność spełniać odważnie i ochoczo. Bo też nigdzie
indziej, jak w szlachetności i dostojeństwie twego prostego, a Bogu
oddanego serca jest początek owej drogi, którą mnie łaska Boża prowadzi.
Czule ci za to dziękuję, żeś mi była dobrą matką. Te same uczucia
składam w duchu na grobie drogiego ojca, którego ofiarnym i mężnych
duchem nieraz się krzepię i kieruję.
Zdaniem
autora książki o Auguście Hlondzie, niezwykle ważnym jest religijne
świadectwo rodziców na co dzień religijne. Ale rodzina była także bardzo
patriotyczna. Od 1700 któregoś roku, kiedy na śląsku były Prusy, mimo
obowiązku szkolnego mówienia po niemiecku, to w rodzinie Hlondów mówiono
o polsku. Ojciec w piwniczce pod domem miał schowane strzelby na
wypadek, gdyby przyszło walczyć o przyłączenie do Polski. Bardzo często
też śpiewano „Jeszcze Polska nie zginęła...”. I opowiadał dzieciom, jak
to jego Ojciec, czyli ich dziadek walczył w powstaniu styczniowy.
Wielki Hierarcha Kościoła
Z
książki Czesława Ryszki, opisującej życiorys wybitnego Ślązaka
dowiadujemy się m. in., że kard. August Hlond, zanim został „Wielkim
Prymasem II Rzeczypospolitej” - jako administrator apostolski oraz
pierwszy biskup katowicki - powołał do życia najważniejsze instytucje
dzisiejszej archidiecezji: kurię, sąd biskupi, seminarium duchowne,
zapoczątkował budowę katedry, zreorganizował parafie oraz
duszpasterstwo, powołał tygodnik „Gość Niedzielny”, doprowadził do
koronacji Matki Boskiej Piekarskiej... Wszystko to utworzył w ciągu
niespełna czterech lat.
Następnie
jako arcybiskup Poznania i Gniezna w latach międzywojennych, a także
jako arcybiskup gnieźnieńsko-warszawski po II wojnie światowej zasłużył
na miano Niezłomnego Prymasa, który w nowej rzeczywistości ustrojowej
państwa zbudował zręby kościelnej administracji na Ziemiach Zachodnich i
Północnych, polecił odbudować wszystkie zniszczone świątynie w
Warszawie, potrafił w trudnych latach po wojnie zjednoczyć wokół siebie
tak biskupów, jak i świeckich wierzących. W ciągu tych lat nie udało się
komunistom złamać Prymasa.
Kard.
August Hlond jest znany z proroczych słów wypowiedzianych na łożu
śmierci: „Nie rozpaczajcie! Zwycięstwo, gdy przyjdzie - będzie
zwycięstwem Błogosławionej Maryi Dziewicy” (wcześniej powiedział, że
czeka nas większe zwycięstwo, niż to pod Lepanto i Wiedniem, zawierając w
tym swoje przekonanie o zwycięstwie nad sowieckim komunizmem).
30
lat po śmierci ks. kard. Hlonda spełniło się jego proroctwo o
zwycięstwie Matki Najświętszej. Dokładnie w rocznicę i godzinę jego
śmierci, 22 października 1978 r., odbyła się w Rzymie inauguracja
pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II. Kard. Stefan Wyszyński, którego
August Hlond konsekrował na biskupa i zasugerował jego nominację na
swojego następcę, powiedział podczas wspomnianej inauguracji: „Wypełnia
się testament kardynała Hlonda. (...) Wszystkie uczucia wiążemy z aktem
dziękczynnym za tę proroczą wizję Kardynała Prymasa, który trzydzieści
lat temu umierając w Warszawie mówił: Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie
to zwycięstwo Matki Najświętszej. Meldujemy Tobie, radosny przyjacielu z
Ojczyzny niebieskiej, trwający dzisiaj na kolanach przed Świętą Bożą
Rodzicielką: zwycięstwo, które ukazałeś, krzepiąc nas na duchu –
przyszło!”.
Po 1990 r. przepowiednia Prymasa Hlonda o zwycięstwie nad komunizmem, nabrała cech proroctwa. Zapowiedział to zwycięstwo Prymas Hlond już w słynnym liście pasterskim „O katolickie zasady moralne”, 29 lutego 1936 r., głosząc, że „jedynie etyka katolicka ma elementy, które mogą skutecznie przeciwstawić się etyce bolszewickiej. (...) Etyki, wahające się między katolicyzmem a bolszewizmem, zawiodą i ulegną w wielkiej rozprawie o ducha świata. W walce ideowej z rewolucją bolszewicką tylko katolicyzm jest niepokonany”.
Do słów Prymasa Hlonda o czekającym nas zwycięstwie Maryi, wielokrotnie odwoływał się i często je przytaczał bł. Jan Paweł II (wzmiankę o tym znajdujemy nawet w papieskim testamencie). W tym kontekście czekamy obecnie na spełnienie się jeszcze jednego proroctwa, o którym była mowa we wspomnianym wyżej liście pasterskim Prymasa Hlonda, „O katolickie zasady moralne”, iż zwycięstwem ma być nowy człowiek, który wyrośnie z walk duchowych XX w. „Wyróść powinien z człowieczeństwem nieokaleczonym, z człowieczeństwem uporządkowanym, człowiek pełny, wolny, z inicjatywą, z obowiązkami i prawami złączony ze m Stwórcą i ze stworzonym światem, złączony ze swym Odkupicielem i jego prawem, złączony z Duchem Świętym i jego łaską. A więc nie mechaniczny, elektryczny, bezduszny robot w zamienionym na fabrykę świecie techniki, lecz prawdziwy władca świata, pan siebie samego, a sługa Boży”.
Ten
wielki duchowy syn św. Jana Bosko, salezjański zakonnik, przez całe
życie odznaczał się duchem ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Sam
mówił: „Byłem kardynałem, a żyłem jak zakonnik”. Proces beatyfikacyjny
Sługi Bożego Prymasa Augusta Hlonda od 2006 r. jest już na etapie prac w
Kongregacji do spraw Kanonizacyjnych. 22 października 2008 r.
opublikowano w Rzymie tzw. Positio super virtutibus, co niewątpliwie
przybliża nas do dnia jego beatyfikacji.
Oprac. Agnieszka Piwar
Teskt ukazał się na stronie KSD: http://ksd.media.pl/aktualnosci/1820-hebdow-2013-silna-rodzina-droga-do-silnej-polski-historia-prymasa-hlonda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz