„Trzymać się z dala od Arabów, bo oni obcinają głowy!”. „Nie współpracować z Iranem, ponieważ tam mordują chrześcijan!”. Te stereotypowe sformułowania wszyscy dobrze znamy. Pozornie może się wydawać, że ktoś chce nas przed kimś ostrzec; przed czymś uchronić. Nic bardziej mylnego. To bardzo pokrętne i przewrotne tłumaczenia. Nie można przecież budować poczucia bezpieczeństwa na zasiewaniu lęku. Zarówno w krajach arabskich, jak i w Iranie dominuje Islam. I to właśnie wyznawcami tej religii straszy się dziś na potęgę. Czy słusznie?
Dziwi mnie to bezkrytyczne i bezrefleksyjne poddawanie się antyislamskim stereotypom, szczególnie w Polsce, Ojczyźnie św. Jana Pawła II — papieża, który wzywał do wzajemnego poznania i dialogu z muzułmanami. Strach o którym mowa, wynika często niewiedzy. Człowiek bowiem boi się tego, czego nie zna. Na tym właśnie autorzy propagandy budują dogodny dla siebie scenariusz. Komuś wyraźnie zależy, by siać panikę i skłócać ze sobą narody. Modelowym tego przykładem jest nagonka na Syrię i Iran.
W oczach zachodnich obywateli rząd syryjski jawi się jako reżim, który znęca się nad opozycją i prześladuje miejscowych chrześcijan. W rzeczywistości sprawa wygląda zupełnie inaczej. Głowy „niewiernym” obcinają nie kto inny, jak działający pod „religijnym szyldem” terroryści wynajęci przez obce mocarstwa, którzy wkroczyli do kraju, by destabilizować wewnętrzną sytuację i walczyć z legalnie wybraną władzą. Gehenna syryjskich wyznawców Chrystusa, którzy od pokoleń żyli tam w zgodzie z przedstawicielami innych religii, zaczęła się właśnie od czasu konfliktu zainicjowanego i sterowanego z zewnątrz. Cierpią nie tylko chrześcijanie, o których dramacie akurat u nas najgłośniej się mówi. Ofiarą jest cały naród! To nie syryjskie władze, lecz sztuczny twór jakim jest Państwo Islamskie (ISIS) dopuszcza się tych okrutnych zbrodni, nieschodzących z nagłówków gazet całego świata. Świata, którego mieszkańcy w większości nie rozumieją skąd tak naprawdę wypływa źródło rozlanego zła. Tzw. międzynarodowa opinia publiczna i przywódcy polityczni demonizują rząd Bashara Al-Assada, starając się jednocześnie ukryć fakt, że okrutnych zbrodni dokonują opłacani główne przez Izrael i Stany Zjednoczone najemnicy, którzy okrzyknęli się muzułmanami.
W przypadku Iranu mamy do czynienia z akcją propagandową pod kryptonimem „oś zła”. Epitet ten wprowadził Georg W. Bush za czasów swojej prezydentury. I tak, od lat karmieni jesteśmy kłamstwami na temat tego kraju. Jak bardzo są to opinie krzywdzące, wykażę na dobrze znanym mi przykładzie. Pod koniec ubiegłego roku, jako jeden z adresatów otrzymałam list od zespołu CitizenGo (skądinąd organizacji, która wcześniej dała się poznać z wielu wartościowych akcji). Nadesłany mail był podparty artykułem pt. „Teraz STOP prześladowaniom w Iranie”. Jego autorzy — podjudzeni przez zachodnich polityków — przekonywali, że w Iranie za przyzwoleniem miejscowych władz dochodzi do masowych zbrodni na chrześcijanach.
Podane argumenty opierały się jednak metodzie godnej samego Goebbelsa. W przesłaniu, które poszło także do mediów, napisano, że w Iranie „tylko przez pół roku wydano i wykonano wyroki śmierci na 411 osobach!”, nie dodano jednak, za co konkretnie były to wyroki. Manipulacja polegała na tym, że tytuł oraz podprowadzenie w tekście sugerowały, iż były to wyroki wykonane na chrześcijanach za ich wiarę, a nie na zwykłych przestępcach. Następnie podano informację o spalonym żywcem chrześcijańskim małżeństwie. Nie uściślono jednak, gdzie doszło do tej tragedii. Informację sprawdziłam i okazało się, że dramat miał miejsce... w Pakistanie. I znów, przy tak sformułowanym w informacji tytule, Czytelnicy mogli odnieść wrażenie, że wspomniane małżeństwo zostało spalone w Iranie. Kolejnym nagięciem faktów było przytoczenie przez autorów listu cennika niewolnic (dziewczynek i kobiet) Państwa Islamskiego. Tymczasem Iran jest zdeklarowanym wrogiem i krytykiem ISIS. Dla mało zorientowanego w polityce Czytelnika poszedł przekaz, z którego wynikało, jakoby to właśnie w Iranie kobiety padały ofiarą handlu żywym towarem. Z pewnością nie był to przypadek, że pełen oszczerstw list poszedł w świat tuż po tym, jak podczas spotkania na szczycie Grupy 5+1 (USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy) nie udało się wymusić na Iranie oczekiwanych przez te mocarstwa deklaracji.
Logika wystarczy
Zanim ukształtujemy własną opinię, warto zasięgnąć informacji o świecie z różnych źródeł, a następnie wyciągnąć wnioski. W ubiegłym roku Radio Watykańskie podało, że po 18 latach pracy ukazało się Pismo Święte przełożone na współczesny język perski, którym obecnie posługują się Irańczycy. Zaplanowano wydanie 300 tys. egzemplarzy nowego tłumaczenia Biblii, która docelowo ma trafić do irańskich chrześcijan w diasporze i w ojczyźnie. Gdyby Iran był tak wrogi wobec wyznawców Chrystusa, jak opisują do propagandowe ośrodki przekazu, to czy wydarzenie, o którym poinformowało Radio Watykańskie, miałoby w ogóle prawo zaistnieć? Kolejnym przykładem wytrącającym argumenty propagandystom jest obowiązujące w Iranie prawo. Tamtejsza konstytucja gwarantuje chrześcijanom trzy miejsca w Parlamencie i po każdych wyborach prawo to jest przestrzegane. I wreszcie, państwo irańskie od kilkudziesięciu lat utrzymuje i opiekuje się katolickimi cmentarzami w Iranie, na których spoczywają Polacy z armii gen. Andersa. Gest ten stawia Irańczyków w zupełnie innym świetle, niż oczekują tego głosiciele fałszywych przekazów.
Tymczasem propaganda robi swoje, w konsekwencji czego przeciętny mieszkaniec Europy czy Ameryki Północnej rozumuje kategoriami: muzułmanie to terroryści z Państwa Islamskiego (ISIS). By zobrazować absurdalność tego stereotypowego porównania, posłużę się nie mniejszym absurdem. Jak wiadomo, najokrutniejsze ideologie XX wieku — nazizm i komunizm — zrodziły się na ziemiach niemieckich. Ta sama ziemia wydała wielkich mistyków chrześcijańskich, z Tomaszem z Kempis na czele. Na tej samej niemieckiej ziemi urodził się i dorastał wybitny teolog Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI. W Niemczech dominującą religią jest chrześcijaństwo, a wśród jej wyznawców najwięcej jest katolików. Ktoś mało zorientowany na temat prawdziwych źródeł wspomnianych szatańskich ideologii, mógłby zatem stwierdzić: chrześcijanie to naziści i komuniści. Prawda, że absurdalne? Co ciekawsze, najnowsza ideologia — gender, o której Benedykt XVI powiedział, że „jeśli zwycięży, zrobi więcej krzywdy ludziom i narodom niż komunizm”, swe źródła również ma w Niemczech; i co gorsza, z akceptacją liberalnych rządów penetruje wiele krajów mających chrześcijańskie korzenie, w tym Polskę. A przecież gender z chrześcijaństwem nie ma nic wspólnego, albowiem z całą mocą uderza w wartości, jakie od początku swego istnienia głosi nauka Kościoła katolickiego. Warto przy okazji zwrócić uwagę, że ideologia ta napotyka obecnie na wielki opór właśnie w krajach islamskich. I wreszcie, to nie w kręgach muzułmańskich — gdzie rodzi się bardzo dużo dzieci — kwitnie na masową skalę przemysł aborcyjny, będący największą hańbą i upadkiem wyrosłej niegdyś z chrześcijaństwa cywilizacji Zachodu, w tym Stanów Zjednoczonych, Kanady i większości państw członkowskich Unii Europejskiej.
Razem przeciw ideologii
Uważny obserwator dostrzega, że ktoś mocno pracuje nad tym, aby doszło do potężnego konfliktu pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami. Sztucznie generowane napięcie ma odwrócić uwagę od prawdziwego niebezpieczeństwa. Jest nim ideologia wymierzona przeciw wartościom bliskim wszystkim świadomym wyznawcom religii monoteistycznych. Chodzi o niszczenie ładu społecznego, którego najmocniejszy filar stanowi rodzina. Symptomem tych działań jest demoralizacja, podżeganie do nienawiści, generowanie napięć i konfliktów. Pozytywnym krokiem w kierunku wspólnego frontu jest spotkanie papieża Franciszka z wiceprezydent Iranu, do jakiego doszło w lutym br. Shahindokht Molaverdi zajmuje się w gabinecie prezydenta Hasana Rouhaniego sprawami kobiecymi i rodzinnymi. Do Watykanu przybyła na czele delegacji kobiet. Rozmowy ze Stolicą Apostolską dotyczyły tradycyjnych wartości rodziny oraz wspólnych wysiłków, by przeciwstawić się pladze aborcji czy sztucznym metodom prokreacji, takim jak „macice do wynajęcia”, oraz osłabieniu u mężczyzn i kobiet poczucia tożsamości płci.
Przejawem dobrej woli i otwartości na dialog jest także bezprecedensowy list, który do młodzieży Europy i Ameryki Północnej skierował ajatollah Ali Chamenei, Najwyższy Przywódca Islamskiej Republiki Iranu. W opublikowanym 21 stycznia br. przesłaniu, tłumaczył, że chciał przemówić do tych, którzy „mają w rękach przyszłość swoich narodów” i są skłonni „poszukiwać prawdy”, nie zaś do zachodnich polityków, którzy — zdaniem irańskiego przywódcy — „konsekwentnie oddzielają politykę od ścieżki prawości i prawdy”. Celem ajatollaha było opisanie Islamu, którego obraz jest zniekształcany przez tych zachodnich polityków, którzy kierując się „fobią i nienawiścią” obsadzają tę religię „w roli przerażającego wroga”. Irański duchowny wypomniał przy tym Stanom Zjednoczonym niewolnictwo, zaś mocarstwom europejskim kolonialną przeszłość. Przypomniał, że także w Europie przelewano krew w imię religii. „Nie nalegam abyście przyjęli moje, czy jakiekolwiek inne odczytanie islamu. Chcę powiedzieć: nie pozwólcie, aby dynamiczna rzeczywistość dnia dzisiejszego była Wam przedstawiana poprzez przesądy i resentymenty. Nie pozwólcie, aby hipokryci przedstawiali Wam jako przedstawicieli islamu terrorystów, których sami rekrutowali” — apelował do zachodniej młodzieży Chamenei, zachęcając przy tym, by poznali Islam na postawie jego pierwotnych i oryginalnych źródeł, a nie przekazów medialnych. „Chciałbym, aby budowanie poniżającego i obraźliwego obrazu nie stworzyło emocjonalnej przepaści między Wami a rzeczywistością, odbierając Wam możliwość bezstronnej oceny. Dziś komunikacja medialna przyczynia się do usuwania granic geograficznych. Nie pozwólcie zatem by narzuciła sfabrykowane granice Waszym umysłom” — życzył młodym Europejczykom i Amerykanom duchowy przywódca Iranu.
Podwójne standardy
Powyższy list został załączony do przesłania, które również w styczniu napisał Minister Spraw Zagranicznych Iranu. Mohammad Dżawad Zarif swoją korespondencję skierował do Sekretarza Generalnego ONZ Ban Ki-moona. Wyrażając głęboką troskę o rozprzestrzenianie się islamofobii i jej niepokojących przejawów na świecie, irański dyplomata zwrócił uwagę, że antyislamskie manifestacje nasiliły się w następstwie aktów terrorystycznych w Paryżu [atak na redakcję „Charlie Hebdo”, przyp. AP]. Podkreślił przy tym, że te „nieusprawiedliwione morderstwa dokonane przez członków niesławnej brutalnej grupy ekstremistycznej zostały potępione przez wszystkich muzułmanów na całym świecie, w czystym i jednoznacznym przekazie, włączając w to rządy, władze i instytucje religijne, społeczeństwo i ważne osobistości”. Co zastanawiające, „pomimo braku akceptacji przez muzułmanów względem tych bezsensownych aktów przemocy, kampania islamofobii starała się to przedstawić inaczej” — zauważył Zarif. Szef irańskiego MSZ zwrócił także uwagę na zjawisko stosowania „podwójnych standardów” w imię ogólnie przyjętej zasady „wolności słowa”. Przypomniał sytuację z 2008 roku, kiedy rysownik tego samego czasopisma był poinstruowany przez redaktora naczelnego, do napisania listu z przeprosinami za coś, co zostało uznane za antysemickie, a kiedy odmówił został wyrzucony z pracy. Irański dyplomata zauważył, że nie było takiego podejścia w sprawie karykatur obrażających muzułmanów i bezczeszczących islamskie wartości [ani w sprawie obrażania chrześcijan, przyp. AP]. Zdaniem Mohammada Dżawada Zarifa to „niebezpieczne zjawisko szydzenia z wartości religijnych stanowi poważne zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”.
Pisząc do Sekretarza Generalnego ONZ zwrócił również uwagę na to, jak wiele osób działających w grupach stosujących ekstremistyczne ideologie i zaangażowanych w akty brutalnego terroru w Europie i na dużo większą skalę w Iraku i Syrii, okazało się być Europejczykami w drugim pokoleniu. Irański polityk uważa, że zjawisko to nie może być tylko zbiegiem okoliczności, tak jak nie może być łatwo oddalone czy zamiecione pod dywan. „Ostatnie analizy, spowodowane na dużą skalę przez wysoki wskaźnik rekrutowania terrorystów w Europie i Północnej Ameryce, wskazują na systematyczne zawodzenie tych społeczeństw, które prowadzą do marginalizacji, alienacji i pozbawienia praw tych wspólnot i ich członków, głównie drugiego pokolenia, urodzonych, wychowanych i wykształconych w zachodnich społeczeństwach. Jest to zarówno oszałamiające jak i przerażające, że terroryści ISIS, ucinający głowy niewinnym cywilom i potrząsający z samozadowoleniem głowami zamordowanych zakładników, okazują się mówić w językach Europejskich z natywnym akcentem. Pokazywanie oskarżającym palcem wobec innych, czy to krajów muzułmańskich, czy tych rządów, których prawa i polityka może być nieprzyjemna, lub co gorsza Islamu jako wiary, nawet jeśli jest to polityczna poprawność, dla natychmiastowych lub krótkoterminowych zysków, jest nieprzekonujące i niemogące wskazać prawdziwych problemów na poziomie społecznym i teraz również, globalnym” — przestrzegał szef irańskiego MSZ. Zwracając się do przedstawiciela Organizacji Narodów Zjednoczonych zaapelował, by obecną sytuację wyjaśniać na drodze dyplomacji, a konflikty rozwiązywać za pomocą dialogu między cywilizacjami.
Powyższe treści, ukazujące pozytywne starania samych muzułmanów, to jedynie zarys tego, czego nie zobaczymy w mediach tzw. głównego nurtu. Mediach, które podają tylko takie informacje, jakich życzą sobie finansujący je mocodawcy. Ci sami hojni sponsorzy wspierają ogniska wojen i konfliktów na tym świecie. Opinii publicznej wmawia się, że ma to coś wspólnego z religią. Tymczasem wszędzie tam gdzie pojawia się zło, a wraz z nim krew niewinnych Ofiar, mamy do czynienia li tylko z dziełem Szatana. Ten zaś posługuje się ludźmi, którzy od Boga się odwrócili, nigdy tymi, którzy pozostają wierni jego boskim prawom.
Agnieszka Piwar
Artykuł ukazał się w kwietniowym numerze miesięcznika "Moja Rodzina" (2015 r.) oraz na portalu opoka.org.pl
fot. archiwum własne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz