– W Rosji mamy takie przysłowie: „Bliski sąsiad jest lepszy
niż daleki krewny”. Zachodnia polityka zmierza do osłabienia i
zniszczenia naszej wspólnej historii i wzajemnego szacunku. Myślę, że
istnieją w tym przyczyny ekonomiczne i polityczne – mówi w rozmowie z Agnieszką Piwar dla Myśli Polskiej Andriej Bobrowski, kierownik motocyklowego rajdu „Drogi Zwycięstwa” z Moskwy do Berlina
29 kwietnia wyruszycie z Moskwy na Berlin. Wasz motocyklowy
rajd, podobnie jak w latach ubiegłych poświęcony jest Dniu Zwycięstwa,
który obchodzicie w Rosji w rocznicę zakończenia II wojny światowej.
Jaki jest najważniejszy cel Waszej wyprawy?
- Tak, rzeczywiście, 29 kwietnia z Moskwy wystartuje coroczny
motocyklowy rajd z cyklu „Drogi Zwycięstwa” – na Berlin 2016, poświęcony
71. rocznicy rozgromienia faszystowskiej hydry przez wojska sowieckie.
Cena zwycięstwa ogromna – 27 milionów ofiar. Dla porównania, liczba
ludności w Polsce w 1939 roku wynosiła 35 mln. Dlatego uważam, że mamy
prawo do realizacji naszego świętego długu, czcić pamięć naszych dziadów
na każdym obszarze w dowolnym momencie – to jest naszym głównym celem.
Również należy zaznaczyć, że w ramach naszego projektu rozwijają się
zdrowe, braterskie stosunki z wszystkimi sąsiadami i państwami, przez
których terytoria przemieszczamy się. Wszyscy, którzy wątpią w nasze
dobre intencje, nie tylko motocykliści, będą mieli możliwość poznać nas
osobiście i zadać wszystkie pytania. Musimy pamiętać i zachować szacunek
do naszej wspólnej historii i pracować nad rozwojem przyszłych relacji.
W ubiegłym roku, kiedy przypadła 70. rocznica zakończenia II
wojny światowej, na przejściu granicznym Białoruś-Polska – pomimo że
mieliście legalne wizy – nie wpuszczono Was na terytorium Unii
Europejskiej. Sprawa skończyła się w sądzie. Zaskarżyliście decyzję
niemieckich władz odnośnie unieważnienia wiz dla rosyjskich
motocyklistów. Z kolei w polskim sądzie skarżyliście się na Straż
Graniczną za niewpuszczenie Was do naszego kraju. Jaki jest finał tych
sądowych batalii?
- Tak, rzeczywiście, w ubiegłym roku zostaliśmy pozbawieni prawa do
przejechania przez miejsca pochówku naszych przodków. To jest absurdalne
i podłe – nawet w czasie wojny wrogowie nie strzelali do siebie, gdy
wynosili martwych z pola walki. Spodziewaliśmy się tego, jednak do końca
mieliśmy nadzieję na roztropność władz. Wszyscy uczestnicy dostali
zakaz wjazdu. Oczywiście to mało przyjemne, jednak ponieśliśmy również
straty finansowe, wszystkie hotele i przedsięwzięcia na trasie były
opłacone własnymi środkami przez uczestników. My zaskarżyliśmy decyzję
władz niemieckich i wygraliśmy sprawę w sądzie. Również nasi prawnicy
poczuli potrzebę odwołania się od decyzji polskiej Straży Granicznej,
jednak ta sprawa nie została jeszcze zakończona. Nie mamy żadnych
zarzutów w stosunku do narodu polskiego – my rozumiemy, że sami
jesteście zakładnikami swojej władzy, jednak mamy zarzuty do poprzedniej
władzy, ich absurdalnych działań i myśli. Wiedząc, że w ubiegłym roku
został wybrany nowy prezydent, mamy nadzieję, że taka sytuacja więcej
się nie powtórzy.
Od tamtego czasu jesteście bardzo popularni w naszym kraju.
Zdania moich rodaków są podzielone. Jedni uważają, że nasze państwo się
skompromitowało decyzją o niewpuszczeniu Was na terytorium Polski. Inni
wprost przeciwnie. Tym drugim nie podoba się między innymi to, że
motocykliści z klubu Nocne Wilki fotografują się z prezydentem Rosji
Władimirem Putinem. Co sądzisz o takim zarzucie?
- My nie dążymy do takiej popularności. Rajd motocyklowy „Drogi
Zwycięstwa” odbywa się nie po raz pierwszy, jednak dzięki intrygom
politycznym przybyło nam popularności. Ona pomogła nam zjednoczyć ludzi
podzielających nasze poglądy na terytorium całej Europy. Zyskali sławę
również ci, którzy nas wspierali. Nie jesteśmy ani politykami, ani
historykami. Nocne Wilki – to klub motocyklowy mający szczegółowy punkt
widzenia i postawę wobec swego kraju.
Władimir Putin jest obecnie niekwestionowanym liderem Rosji,
przenikliwym politykiem i silną osobowością na międzynarodowej arenie.
Po raz pierwszy od 50 lat zjawił się polityk, przy którym kraj zaczął
ożywać, ludzie mają wreszcie nadzieję, że będą żyć w silnym i dobrym
państwie. Wszędzie musi być osoba, która bierze odpowiedzialność i
zarządza – w rodzinie, w pracy, w mieście, państwie. A jeśli człowiek
wybrany na stanowisko głowy państwa nie zawodzi naszych oczekiwań, ale
przekroczył je, dlaczego powinniśmy go unikać? Jesteśmy dumni, że mamy
takiego prezydenta. Cieszymy się, że możemy przyjaźnić się z
inteligentnym, silnym mężczyzną – patriotą swojego kraju. Krytyka w
naszym kierunku wynika z braku informacji i braku zrozumienia tego, co
robimy. To jest to, co zachodni politycy chcą osiągnąć.
Słyszałam też wiele opinii, które krytycznie oceniają udział
Nocnych Wilków w przejęciu Krymu? Wyjaśnij nam, co takiego wydarzyło się
na Krymie i jaka była w tym Wasza rola?
- Zapraszałem naszych polskich przyjaciół motocyklistów na Krym, żeby
każdy mógł wyciągnąć wnioski osobiście, bez opowieści. Jednak wracając
do pytania, w tym czasie naród zamieszkujący Krym – patrząc na to co się
dzieje w Kijowie, jak junta ostatecznie rozwaliła państwo, jak spłonął
dom związków zawodowych w Odessie – postanowił i zagłosował, by półwysep
powrócił do Rosji. Krym historycznie nigdy nie był ukraiński. Pierwszy
raz zostałem pozytywnie zaskoczony, gdy w roku 2008 jechałem przez
Charków na Bike Show w Sewastopolu, zatrzymałem się w Melitopolu, stojąc
w kolejce w aptece usłyszałem rozmowę dwóch starszych ludzi, weteranów.
Rozmawiali oni o tym, że zostali zdradzeni i oddani Ukrainie, mówili z
takim rozczarowaniem i bólem... Wtedy ta historia wywarła na mnie duże
wrażenie, a przy wjeździe na półwysep krymski w każdym domu, jako
zapowiedź zmian, powiewała rosyjska flaga – to dotknęło mnie głęboko w
duszy.
Na półwyspie, jeszcze w czasach ukraińskich, był oddział Nocnych
Wilków. Kiedy mieszkańcy Krymu zdecydowali się na przeprowadzenie
referendum było wiadomo, że ukraińska junta będzie starała się
przeprowadzać prowokacje i przerwać głosowanie. Nasi chłopcy po prostu
zapobiegli przemocy i uwolnili mieszkańców od bezsensownego przelewu
krwi. Pomagali też władzom krymskim utrzymywać porządek zgodnie z
prawem. Teraz ludzie na Krymie są zadowoleni, każdy może sam się o tym
przekonać i jednocześnie spędzić wakacje na Krymie. W ubiegłym roku
daliśmy możliwość wszystkim chętnym przejechać z nami po krajach
Północnego Kaukazu i przekonać się, że pobyt na Krymie jest niesamowity.
Jest jeszcze jeden, chyba budzący największe emocje zarzut.
Chodzi o fotografie motocyklistów z klubu Nocne Wilki, na których widać
jak trzymacie sztandary z symboliką sowiecką i wizerunkiem Stalina. Moi
rodacy obawiają się, że z takimi sztandarami będziecie przemierzać przez
Polskę. Sprawa budzi kontrowersje, ponieważ w naszej pamięci
historycznej obecność armii czerwonej na polskich ziemiach nie kojarzy
się z wyzwoleniem. Owszem, nikt nie podważa, że Związek Sowiecki miał
decydujący udział w pokonaniu niemieckich zbrodniarzy z III Rzeszy,
jednak w 1945 roku dla Polaków nie nastąpił czas wolności. Moi
dziadkowie w czasach stalinowskich zostali wtrąceni do więzienia, a
wielu ich przyjaciół rozstrzelano. Podobny los spotkał bardzo wielu
Polaków, którzy nie chcieli w Polsce komunistycznych rządów sterowanych z
Kremla. Czy te dramaty, które dotknęły naszych przodków są Wam znane?
- Historia nie toleruje jednostronnych postaw i niech ocenę wydarzeniom
historycznym dają profesjonalni historycy. My na swoich rajdach nie
wykorzystujemy symboli Związku Sowieckiego, komunistycznych flag i
innych politycznych symboli, ale święcie czcimy Sztandar Zwycięstwa –
splamiony krwią, w dodatku za wolność wielu państw. Z dumą go nosimy.
Pod tym sztandarem zginęło 27 milionów obywateli sowieckich. A Stalina
nie mam prawa krytykować, wiem tylko, że w epoce jego panowania była
najbardziej brutalna i najbardziej krwawa wojna. Wiem, że po sobie
zostawił on wielki kraj. Wiem też, że po konferencjach jałtańskiej i
poczdamskiej w 1945 roku oddał Polsce część ziem wtedy niemieckich;
również sowieccy żołnierze rozgromili i zlikwidowali obozy
koncentracyjne, w których Niemcy bezlitośnie masakrowali Polaków. Wiem,
że zniszczył banderowskich drani, którzy na Wołyniu w 1943 roku dokonali
ludobójstwa na Polakach – organizując rzeź na starcach, kobietach,
dzieciach.
Wasi Rodacy niech śpią spokojnie, póki jesteśmy waszymi sąsiadami.
Życzymy wam pokoju i swobody, byście prawidłowo tą spuścizną rządzili.
Bo okazuje się, że w czasach radzieckich żyliście w niewoli, ale sami
teraz z wielką radością narzucacie sobie na szyję amerykański kaganiec –
to nielogiczne.
Rosjanie nie są mściwi, u nas nawet zachowane są niemieckie cmentarze i
my również rozumiemy, że nie wszyscy Niemcy z chęcią jechali do Rosji
wojować – dla wielu to była tragedia. Uważam, że każde państwo powinno
mieć swoją historię, swoje tradycje i swoją drogę, wtedy u nas będzie
wszystko dobrze.
Oba nasze narody mają bardzo bolesną przeszłość historyczną.
Ja wiem, że tego okrutnego systemu jakim jest komunizm nie wymyślili
Rosjanie. To na Zachodzie stworzono tę ideologię i za zachodnie
pieniądze sfinansowano bolszewicką rewolucję, aby zniszczyć Rosję. Wiem
też, że największą ofiarę komunizmu poniósł właśnie naród rosyjski.
Jednak wielu moich rodaków nie jest tego świadomych. Wszechobecna
propaganda przedstawia Rosjan jako odwiecznych i największych wrogów
Polski i Polaków. Jak myślisz, dlaczego obecnie tak chcą nas ze sobą
skłócać? Kto według Ciebie za tym stoi?
- W Rosji mamy takie przysłowie: „Bliski sąsiad jest lepszy niż daleki
krewny”. Zachodnia polityka zmierza do osłabienia i zniszczenia naszej
wspólnej historii i wzajemnego szacunku. Myślę, że istnieją w tym
przyczyny ekonomiczne i polityczne. Aby nas skłócić i przełamać
wielowiekową więź, należy najpierw zmienić fakty historyczne – zniszczyć
wszystkie symbole, przypominające o wielkiej przeszłości i cenę
przyszłości. Zniszczyć wzajemny szacunek codziennymi prowokacyjnymi
wypowiedziami z mediów. Zrobić z małych państw europejskich
„marionetkowe” kraje. Obstawić Rosję ze wszystkich stron takimi
„partnerami” – to część planu. Ale nie uda się tego zrealizować. Prawdę
jest bardzo trudno ukryć i my zrobimy wszystko, aby zapobiec ukrywaniu
tej prawdy. Ja sam mam polskie korzenie. Nie mogę sobie wyobrazić,
żebyśmy żyli w nieprzyjaźni – bali się jeden drugiego. Mam wielu
przyjaciół z Polski – to wspaniali ludzie, którzy nie podzielają
poglądów rządzących Rzeczpospolitą Polską w stosunkach z Rosją. I nic
nie przeszkodzi nam pozostać przyjaciółmi.
Powrócę jeszcze do motocyklowego klubu, który reprezentujesz.
Propagandowe media przedstawiają Nocne Wilki jako bandytów, gang
Putina, komunistów, itp... Tymczasem kiedy zajrzałam na Waszą oficjalną
stronę internetową dowiedziałam się, że macie wielki szacunek dla
chrześcijańskich wartości i Cerkwi Prawosławnej. Ciekawe jest też to, że
do waszego klubu nie mają wstępu homoseksualiści. Myślę, że gdyby
polska opinia publiczna bliżej Was poznała, to mielibyście szansę
przypaść moim rodakom do gustu. Duża część naszego społeczeństwa jest
przecież konserwatywna i coraz wyraźniej odrzuca proponowane przez
zgniły Zachód antywartości. Czy dostrzegasz jakąś szansę dla nas,
Polaków i Rosjan, aby właśnie na tych konserwatywnych wartościach coś
wspólnie zbudować?
- Cała podła zachodnia maszyna propagandowo-agitacyjna zbudowana jest po
to, by przekręcać fakty, zmieniać czarne na białe, przedstawiać
wydarzenia pod wygodnym kątem politycznym.
I oczywiście, wszystko, czego najbardziej nie lubicie będą mówić w
mediach, że chodzi o nas, żebyście nas nienawidzili. Klub „Nocne Wilki”
jest otwarty, jak i nasz kraj. Nie dzielimy ludzi według wyznania,
koloru skóry czy innych cech. Mamy przyjaciół i nieprzyjaciół. Wkładamy
wszelkie starania, by zbliżyć się do naszych sąsiadów, nasz dom jest
zawsze otwarty dla Was. I jestem pewien, że razem możemy zrobić wspólne
projekty. Między innymi pierwszy wspólny projekt odbędzie się już latem
tego roku. Zbyt wcześnie jest na to, by zdradzić szczegóły, ale powiem
jedno – projekt będzie się nazywał „Słowiański świat”, a jego celem
będzie wzmocnienie rdzennych więzi narodów słowiańskich. Oczywiście
wszyscy jesteście zaproszeni na Bike Show w rosyjskim Sewastopolu pod
koniec sierpnia.
Czy za pośrednictwem tego wywiadu chciałbyś jeszcze coś szczególnego przekazać moim rodakom?
- Jak powiedział bohater rosyjskiego filmu animowanego „Kot Leopold” – chłopaki, żyjmy w przyjaźni!
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Agnieszka Piwar
Tłumaczenie: Sylwia Andruszkiewicz
Fot. pssw.haller
Wywiad ukazał się w tygodniku Myśl Polska, nr 17-18 (24.04-1.05.2016)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz