Kiedy przed dwoma laty byłam w Iranie, moją uwagę przykuły
murale z wizerunkami irańskich żołnierzy, zdobiące budynki w Teheranie.
Zapytałam o ich znaczenie. Wyjaśniono mi, że to szahidzi – męczennicy
polegli w czasie wojny iracko-irańskiej (1980-1988). Pamięć o nich jest w
Iranie szczególnie pielęgnowania i czczona. Czy współczesny człowiek
Zachodu, który czci bożka sukcesu, może zrozumieć myślenie które docenia
ofiarę z krwi...?
Skąd w narodzie irańskim taka postawa? Do odpowiedzi na to pytanie
przybliżyło mnie kilka wydarzeń w których uczestniczyłam: Aszura –
największe święto szyitów w roku (szyizm to nurt islamu dominujący w
Iranie), sztuka w wykonaniu grupy teatralno-muzycznej „Hoomehr” oraz
inauguracja obchodów Tygodnia Świętej Obrony.
Kilka lat temu znajoma szyitka zaprosiła mnie na Aszurę. Aszura w
języku arabskim dosłownie oznacza „dziesiąty”, a odnosi się do
dziesiątego dnia miesiąca Muharram. Muharram jest to miesiąc poświęcony
pamięci i zadumy szyitów. Dzień Aszury upamiętnia wydarzenia do jakich
doszło 10 października 680 roku pod Karbalą (Irak), kiedy podstępne
wojska kalifatu Umajjadów Jazida I zastawiły pułapkę na karawanę wnuka
proroka Mahometa – Husajna ibn Alego (trzeciego imama szyitów) i jego
towarzyszy. Szyici uważają, że swoją tożsamość zawdzięczają 72 osobom,
które zginęły wtedy męczeńską śmiercią.
Wyjaśnię, że w dzień Aszury szyici nie jedzą i nie piją do późnego popołudnia.
Powstrzymywanie się od pożywienia ma bowiem na celu solidaryzowanie się
z uczestnikami wydarzeń pod Karbalą, którzy przez kilka dni nie mieli
dostępu do wody i jedzenia. Dzieci mdlały wówczas z pragnienia, w
palącym słońcu na środku pustyni, gdyż armia Jazida zablokowała im
dojście do rzeki Eufrat. Mimo wycieńczenia, słabego uzbrojenia,
mężczyźni po kolei i pojedynczo stawali do walki przeciwko
wielotysięcznej armii Umajjadów otaczającej ich z każdej strony.
Podczas dnia Aszury, przy zachodzie słońca, szyici spotykają się, aby
upamiętnić tamtą ofiarę. Ubrani jak żałobnicy, na czarno, odmawiają
specjalne modlitwy i wysłuchują wykładów szejka opowiadającego w
szczegółach o tragedii oraz o każdym męczenniku z osobna. Dzień
zobowiązuje do unikania niepotrzebnych dyskusji, zajmowania się sprawami
materialnymi i wszelką pracą, by móc całkowicie skupić się na
wydarzeniach pod Karbalą. Widziałam, jak w pewnym momencie szyici
płacząc uderzali dłonią we własną pierś. Był to symbol żałoby i żalu, że
nie mogli pomóc męczennikom. Ten moment religijnego rytuału szyitów
najbardziej mnie zaintrygował. Obserwowałam autentyczny szloch.
Szlochali wszyscy – kobiety i mężczyźni, osoby starsze i młodzież (płacz
mężczyzn słyszany był w pomieszczeniu obok).
W październiku br. gościła w Polsce grupa teatralna z Iranu
„Hoomehr”. Zespół powstał w 2006 roku w mieście Buszehr i specjalizuje
się w tradycyjnej muzyce regionu, teatrze dammam i ta’zije. Dammam to
nazwa tradycyjnego instrumentu perkusyjnego (bębna cylindrycznego),
charakterystycznego dla południowych regionów Iranu (szczególnie okolice
Buszehru). Wykorzystywany jest podczas większości uroczystości tego
obszaru, związany silnie z uroczystościami religijnymi. Tradycja grania
na tym instrumencie ma swoje korzenie w muzyce ludów afrykańskich, które
w przeszłości osiedliły się na tym terenie. Irański teatr odbył swoje
tournée w Lublinie i Warszawie, gdzie wystawiał sztukę „Ta'azie”.
„Ta'azie” znaczy „pociecha”, „kondolencje” lub jest wyrażeniem na
określenie żalu. Pochodzi od perskiego słowa „'azi”, które oznacza
„opłakiwanie”. Irańscy artyści w formie muzyczno-tanecznej opowiedzieli
właśnie wspomnianą historię jaka wydarzyła się pod Karbalą. „Ta'azie” to
prosta opowieść o walce człowieka i jego rodziny z islamskim kalifatem
Umajjadów, którego tyrania trwała wiele wieków. Cała historia rozgrywa
się w ciągu połowy jednego dnia – dnia Aszury. Prezentowana historia
posiada dwa tragiczne i heroiczne aspekty. Jeden człowiek – Imam Husajn –
podjął decyzję o stawieniu czoła opresji kalifatu Umajjadzkiego i o
zaprowadzeniu sprawiedliwości nawet za cenę poświęcenia swojego życia
dla innych.
Historia przedstawiona przez artystów irańskiego teatru jest
następująca: Żołnierze kalifatu Umajjadzkiego w drodze do Damaszku
niosąc wieść o swoim zwycięstwie nad Imamem Husajnem oraz obcięte głowy
jego i jego towarzyszy wtargnęli do kościoła w Mosulu i urządzili tam
libację alkoholową. Rozgniewany pijatyką i tańcami proboszcz zauważył
bijące od głów męczenników niebiańskie światło. Usiadłszy do rozmowy z
nimi podjął decyzję o namalowaniu ich...
Przesłanie płynące z wydarzeń sprzed wieków wywarło ogromny wpływ na
ukształtowanie postawy narodu irańskiego. Wyrazem tego jest ofiarna
walka irańskich żołnierzy ze współczesnym kalifatem siejącym terror na
Bliskim Wschodzie, czyli tzw. Państwem Islamskim (ISIS, ISIL, Daesh). Kilkadziesiąt
lat wcześniej była to irańska rewolucja islamska (1979) wyzwalająca
Irańczyków spod amerykańskiej dominacji oraz wojna obronna przeciwko
irackiemu zbrodniarzowi Saddamowi Husajnowi (1980-1988).
20 września br. na zaproszenie Masuda Edrisi Kermanszahiego
ambasadora Iranu w Polsce uczestniczyłam w inauguracji Tygodnia Świętej
Obrony. Doroczne obchody upamiętniają wspomnianą wojnę irańsko-iracką.
Wydarzenie rozpoczęła filmowa prezentacja dumnie ukazująca irańską
armię. Wygłaszając przemówienie Kermanszahi przypomniał, że wojnę
rozpoczął iracki dyktator Saddam Husajn. „Poparty przez swoich
regionalnych i globalnych sojuszników naruszył międzynarodowe zasady i
rozpoczął atak wojskowy na mój kraj w powietrzu, na lądzie i na morzu” –
zaznaczył irański dyplomata. Ambasador wyliczał, że osiem lat irackiej
agresji doprowadziły do śmierci i zranień setek tysięcy Irańczyków oraz
przyniosły setki miliardów dolarów strat. „Na szczęście te dni minęły, a Saddam Husajn zginął z rąk jego sojuszników” – spuentował.
Masud Edrisi Kermanszahi podkreślił, że Iran w ostatnich stuleciach
nie zaatakował żadnego kraju, ale ucierpiał w wyniku inwazji najeźdźców.
Dodał, że „naród irański, kontynuując swoje historyczne
zachowanie i budując bezpieczniejsze środowisko dla siebie i swoich
sąsiadów, oferuje przyjazne dłonie wszystkim pokojowym narodom”.
Ambasador wyraził jednocześnie ubolewanie, że Bliski Wschód i Zatoka
Perska znowu przeżywają kryzys, gdyż „niektórzy bojownicy i podżegacze
wojenni w regionie i Białym Domu próbują zburzyć wielkie osiągnięcie
społeczności międzynarodowej”. W tym kontekście Kermanszahi nawiązał do
jednostronnego zerwania przez Stany Zjednoczone porozumienia nuklearnego
i zwiększenia sankcji nałożonych na Iran. Dyplomata podkreślił, że Iran
cały czas jest gotowy do rozmów, ale strona która wycofała się z
porozumienia, zamiast wywiązać się ze swoich zobowiązań podtrzymuje
presję oraz okłamuje opinię publiczną udając pokój i negocjacje.
Na koniec Masud Edrisi Kermanszahi wyraził nadzieję na dalsze
umacnianie trwających blisko 545 lat przyjacielskich relacji z Polską,
która – podobnie jak Iran – ma gorzkie doświadczenie wojny i agresji ze
strony dyktatorów.
Agnieszka Piwar
Myśl Polska, nr 45-46 (3-10.11.2019)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz