Wczoraj miałam straszny dzień. Musiałam podjąć dramatyczną decyzję o rozstaniu z tygodnikiem „Myśl Polska”. Była to chyba najtrudniejsza decyzja w moim dotychczasowym życiu, ale kto mnie dobrze zna, ten wie, że nie mogłam postąpić inaczej.
Zacznę od tego, że związaną z tradycją narodową „Myśl Polską” zawsze ceniłam, że udostępnia łamy osobom o różnych spojrzeniach. Cieszyłam się, że jest tam miejsce dla poglądów, które media głównego nurtu cenzurują i/lub nie mają odwagi publikować. Byłam dumna, że przez lata mogłam być częścią tego wyjątkowego endeckiego środowiska.
Poświęciłam „Myśli Polskiej” ogromny fragment mojego życia i oddałam część serca. Przez lata przeprowadziłam dziesiątki wywiadów z wybitnymi osobami, przywoziłam reportaże z dalekich podróży zagranicznych, pisałam felietony, etc. Nigdy nie otrzymałam za to złotówki wynagrodzenia, wszystko robiłam społecznie i dla idei. Moją siłą napędową była pasja tworzenia, a pragnieniem dzielenie się tym z Czytelnikami.
Za publikacje w „Myśli Polskiej” oraz przynależność do środowiska, wielokrotnie byłam krytykowana i atakowana przez wrogie siły. Opluwano mnie z wielu stron, pisano kłamliwe artykuły, wysyłano pogróżki, etc. Często z wszystkimi tymi potwornościami musiałam radzić sobie sama.
Miarka się przebrała, kiedy do naszego środowiska przedostał się zagorzały wielbiciel zbrodniarza Lenina. Początkowo naiwnie się łudziłam, że być może w endeckich kręgach przekona się on do naszej idei. Skończyło się na tym, że na naszej stronie internetowej szyderczo zaczął on szydzić z moich publikacji. Najpierw napisał drwiącą „polemikę” do mojego wywiadu z prawosławnym duchownym nt. męczeńskiej śmierci Cara Mikołaja II, a teraz odpalił szyderczy tekst, w którym wykpił moje pochylanie się nad Ofiarami terroru komunistycznego. Na fejsie zapowiadając „polemikę” wyznał nawet, że mdli go płacz za świętą rodziną carską. Było to uderzenie kanonizowanych męczenników i tym samym w uczucia chrześcijan. Autor tych słów (i jego stronnicy) właśnie doprowadził do mojego odejścia z „Myśli Polskiej”.
Kiedy dzień wcześniej na facebooku z szyderczą satysfakcją zapowiedział on wspomnianą publikację, zwróciłam na ten fakt uwagę osobom decyzyjnym. Wyjaśniłam, że jeśli ten tekst pójdzie na portal „Myśli Polskiej”, to ja nie będę już mogła być częścią redakcji, gdyż nie mogę publikować w tym samym miejscu co zagorzały wielbiciel Lenina usprawiedliwiający jego zbrodnie na zasadzie «cel uświęca środki».
Mój apel i prośby zostały zignorowane, tekst autora usprawiedliwiającego zbrodnie Lenina został opublikowany, i tym samym zostałam zmuszona do odejścia z redakcji.
Nie, nie jestem zwolenniczką cenzury. Po prostu są pewne granice przyzwoitości. Na tej samej zasadzie nie mogłabym już publikować w „Myśli Polskiej”, gdyby zaczęto w niej puszczać teksty jakiegoś zagorzałego zwolennika Bandery, który kpiłby z tekstów autorów ujmujących się za Ofiarami rzezi wołyńskiej.
Jednocześnie bardzo proszę wszystkich czytających ten wpis oraz ceniących moje artykuły, aby nie wylewali teraz hejtu na „Myśl Polską”. Dzięki „Myśli Polskiej” rozwinęłam skrzydła i przez lata mogłam robić to, co kocham najbardziej, czyli tworzyć. Dzięki temu, że tworzyłam odważnie i bezkompromisowo, dowiedziało się o moim istnieniu sporo kręgów, co zaowocowało licznymi zaproszeniami do różnych krajów. To były dla mnie piękne chwile i niezapomniane przygody.
Wiem, że przez te wszystkie lata zyskałam spore grono Sympatyków i wiernych Czytelników. Proszę Was, nie atakujcie w komentarzach „Myśli Polskiej”, której wiele zawdzięczam.
Redaktorowi naczelnemu Janowi Engelgardowi oraz wydawcy Przemysławowi Piaście szczerze dziękuję, że nigdy mnie nie cenzurowali i publikowali moje teksty w całości.
Moja przygoda z „Myślą Polską” zaczęła się reportaży z Międzynarodowych Motocyklowych Rajdów Katyńskich, a kończy na publikacji pt. „100 lat temu powstał ZSRS – wróg Rosji”.
3 stycznia 2023 r.
* * *
Szanowni Państwo,
Po niektórych reakcjach na moje odejście z "Myśli Polskiej", odnoszę wrażenie, że wielu z Państwa nie do końca rozumie kim jest Agnieszka Piwar i dlaczego podjęłam taką, a nie inną decyzję. W niektórych komentarzach i prywatnych wiadomościach przewijają się sugestie, że może to była zbyt pochopna decyzja, że trzeba było napisać polemikę, etc., zamiast odchodzić z redakcji.
Otóż, kto mnie dobrze zna, ten wie, że nie wchodzę w polemikę z szydercami. Nie będę się zniżać do poziomu dna i polemizować z "autorem", który jako zagorzały bolszewik został zainstalowany w środowisku endeckim, a następnie na portalu tego środowiska (oraz fejsie) publicznie kpił z moich publikacji, w których ujęłam się za Ofiarami komunistycznego terroru. Człowiek o którym mówię, jest zwolennikiem szatańskiej ideologii, niedawno opublikował nagranie nakręcone przed mauzoleum Lenina, na którym oddał pokłon bolszewickiej rewolucji. Przypominam, że rewolucja ta przyczyniła się do śmierci milionów niewinnych istnień ludzkich.
W tej sytuacji nie mogłam postąpić inaczej, jak odejść z "Myśli Polskiej". Osoby, które za to odpowiadają, doskonale wiedziały, że tak właśnie postąpię. Dlatego uważam, że było to celowo zorganizowane, aby się mnie pozbyć. Wystarczy prześledzić moją wieloletnią aktywność, by wiedzieć jak reaguję w takich sytuacjach.
Przeszło dekadę temu podjęłam się współorganizowania ogólnopolskiego festiwalu filmowego, który z założenia miał być całkowicie niezależny. Pierwsza edycja festiwalu - który miałam przyjemność również prowadzić na scenie - okazała się wielkim sukcesem. W pracę nad festiwalem zaangażowałam się na zasadzie wolontariatu, włożyłam w to całe swoje serce i mnóstwo wysiłku. Kierowałam się przy tym poczuciem misji, aby stworzyć utalentowanym polskim artystom możliwość zaistnienia.
Po sukcesie pierwszego festiwalu zapadła decyzja, że w następnym roku powtarzamy imprezę. I znowu przez kolejne miesiące pracowałam non profit nad tym pięknym dziełem. Jednak "ktoś" postanowił pozbyć się Agnieszki Piwar, która była współtwórcą festiwalu. Za akcją wykurzenia mnie stało środowisko "Gazety Polskiej".
A oto szczegóły. Dzień przed rozpoczęciem drugiej edycji festiwalu, podczas ćwiczenia konferansjerki, jedna z osób decyzyjnych powiedziała mi, że podczas otwarcia festiwalu mam uroczyście przywitać Tomasza Sakiewicza i zaprosić go na scenę. Tego samego Sakiewicza, który jest zagorzałym banderowcem i otrzymał medal za zasługi od Ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa. Sakiewicz nie kiwnął palcem przy organizacji festiwalu, ale kiedy festiwal okazał się sukcesem, to postanowił go przejąć. A żeby przejąć coś, co współorganizowała Agnieszka Piwar, to trzeba było się jej pozbyć. Bo oczywistym było, że ktoś taki jak ja NIGDY się nie zgodzi na to, aby zaprosić na scenę banderowcę Sakiewicza. Podjęłam więc decyzję o odejściu z festiwalu. Na tej samej zasadzie musiałam teraz odejść z "Myśli Polskiej".
Takich przykładów, gdzie analogicznymi metodami wycinano mnie z różnych środowisk, organizacji, inicjatyw (w które włożyłam mnóstwo serca i pracy) jest znacznie więcej.
Oni doskonale wiedzą, że Agnieszka Piwar nie idzie na zgniłe kompromisy i jest gotowa w jednej chwili stracić wszystko nad czym pracowała latami, aby nie wyrzec się swoich ideałów.
Wiem, że mam tu spore grono stałych Czytelników i oddanych Sympatyków, którym jest teraz bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Pragnę Was zapewnić, że ja nie zniknę, nie przestanę pisać, nie zaprzestanę mojej aktywności. Ilekroć podcinano mi skrzydła, zawsze odrastały jeszcze mocniejsze. Wierzę, że najlepsze dopiero przede mną.
Chcę przy tym po raz kolejny pokreślić, że bardzo dużo zawdzięczam "Myśli Polskiej", to były dla mnie wspaniałe lata współpracy. Dlatego ponownie proszę, aby nie hejtować MP tutaj w komentarzach. Życzę środowisku "Myśli Polskiej" jak najlepiej, a podejmując decyzję o odejściu zrobiłam to także po to, aby nastąpiło pewne otrzeźwienie.
P.S. A z festiwalu, który Sakiewicz chciał przejąć pozbywając się Agnieszki Piwar, pozostały zgliszcza.
5 stycznia 2023 roku.
* * *
30 grudnia 2022 r., w setną rocznicę powstania ZSRS, opublikowałam artykuł, w którym zacytowałam wstrząsające fragmenty wspomnień Rosjanki Natalii Urusowej, zebrane w dziele "Macierzyński płacz Świętej Rusi". Moja publikacja przypomniała o potwornych zbrodniach komunistów, którzy umęczyli naród rosyjski i wymordowali miliony niewinnych ludzi. Przypomnienie tych zbrodni spowodowało wściekłość pewnych osób.
2 stycznia 2023 r. zagorzały komunista szyderczo ogłosił na swoim profilu, że na portalu "Myśli Polskiej" będzie «gryźć narodową antykomunistyczną prawicę za krytykę ZSRR» (a w komentarzu dodał, że mdli go już od płaczu za ofiarami). Przypominam, że "Myśl Polską" stworzyło środowisko narodowe. Komunista ten miesiąc wcześniej publicznie udostępnił nagranie, na którym przed mauzoleum Lenina oddał pokłon szatańskiej ideologii (rewolucji bolszewickiej).
Kumpel tego komunisty zamieścił jego "polemikę" do publikacji na portalu MP. Komunista "dyskutując" z moimi poglądami użył określenia «antykomunistyczna szajba». Wielu z Państwa nie wiedziało tego fragmentu, gdyż po tym jak podniosłam alarm tekst komunisty został ocenzurowany (zdążyłam skopiować oryginał).
Osoby decyzyjne wiedziały, że jeśli tekst zagorzałego czciciela Lenina (który moje poglądy określił jako SZAJBA) zostanie opublikowany na portalu "Myśli Polskiej", to odejdę z redakcji i środowiska. Choć wspomniany fragment został ocenzurowany, to nie zmienia to faktu, że opublikowanie tej "polemiki" było - delikatnie rzecz ujmując - wymierzeniem policzka we mnie.
Mimo moich apeli i próśb, tekst komunisty został opublikowany. Osoby, które za to odpowiadają same zdecydowały, że wybierają komunistę, zamiast mnie. Czym się kierowały, nie wiem. Wiem tylko, iż komunista pojawił się w środowisku MP całkiem niedawno, zaś ja byłam tam od wielu lat. Na przestrzeni tych lat przywiozłam dla "Myśli Polskiej" (za darmochę) bardzo dużo reportaży z zagranicznych wyjazdów, w tym relacje z Międzynarodowych Motocyklowych Rajdów Katyńskich oraz przeprowadzałam prestiżowe wywiady z dyplomatami i innymi znamienitymi osobami.
W związku z opisaną powyżej sytuacją, w dniu 3 stycznia 2023 r. podjęłam decyzję o odejściu z redakcji i środowiska. Dzień później na portalu społecznościowym (gdzie mam zebranych moich Czytelników i Sympatyków) ogłosiłam, że odeszłam z redakcji "Myśli Polskiej", gdyż nie ma takiej możliwości, abym publikowała w tym samym miejscu, co zagorzały komunista, który w dodatku publicznie szydzi z moich poglądów i ofiar rewolucji. Zaznaczyłam przy tym, że bardzo dużo zawdzięczam "Myśli Polskiej" (co nadal podtrzymuję) i poprosiłam, aby nie hejtować MP w komentarzach.
Należę do osób, które decyzje podejmują w sposób przemyślany i konsekwentny. Temat uznałam za zamknięty.
Po co więc teraz o tym wspominam? Ponieważ niektóre osoby pozwalają sobie publicznie podgrzewać temat, w dodatku przekręcając fakty, tj. nazywają mnie publicystką "Myśli Polskiej" (chociaż już nią nie jestem) oraz przed kamerą zachęcają, żebym jako publicystka "Myśli Polskiej" - KTÓRĄ NIE JESTEM OD DNIA 03.01.2023 ROKU - podjęła polemikę z moim oponentem.
Proszę wszystkich o uszanowanie mojej decyzji i nienamawianie mnie więcej do polemiki z szydercą, który publicznie oddał pokłon szatańskiej ideologii.
Fot. Rosja przed rewolucją vs. Rosja po rewolucji.
Ilustracja nieprzypadkowa.
EDIT: Porównanie architektoniczne tylko z pozoru nietrafione. Owszem, kamienice po lewej były w czasach carskiej Rosji dla elity, zaś sowieckie bloki po prawej przypominają o tym, że w czasie gwałtownego rozwoju przemysłu (na świecie) potrzebne było wybudowanie tanim kosztem ogromnej ilości mieszkań dla robotników. Jeśli jednak zestawimy to z innymi państwami Europy, to zobaczymy, że porównanie to jest trafione. Kamienice, które budowano w Rosji w XIX wieku i wcześniej, były równie piękne, a często nawet piękniejsze od tych, które w analogicznym okresie budowano w innych państwach. Natomiast sowieckie blokowiska powstałe w okresie gwałtownego rozwoju przemysłu, były nieporównywalnie szpetniejsze od tych blokowisk, które w tym samym czasie budowano poza ZSRS. Zatem, ilustracja przypomina o tym, że rewolucja cofnęła Rosję.
13 stycznia 2023 r.
* * *
Po ogłoszeniu niedawnej decyzji, zaczęły się bardzo dziwne ruchy wokół mojej osoby. Jaki jest tego cel? Nie wiem, ale wyraźnie wygląda to jak próba dyskredytacji Agnieszki Piwar.
Pewna osoba, która w środowisku MP znalazła się niedawno, pozwoliła sobie na to, aby w kontekście mojej niedawnej stanowczej reakcji, namawiać przed kamerami, abym jednak weszła w polemikę z zagorzałym bolszewikiem, który moje poglądy nazwał "atykomunistyczną szajbą".
Z oczywistych względów polemika z kimś takim jest niemożliwa, o czym wspomniana osoba doskonale wiedziała, gdyż wcześniej pisałam jej to w komentarzu. Mimo to osoba ta polazła do internetowej telewizji i przed kamerami namawiała na polemikę. Co gorsza, aby zdyskredytować moją osobę (ukazując jako kogoś niezdolnego do polemiki, dyskusji, etc.) zaczęła opowiadać nieprawdę, a mianowicie, że jestem w rzekomym konflikcie z Mariuszem Świdrem, autorem książki "Jak budowaliśmy Rosję". Osoba ta wprowadziła opinię publiczną w błąd, opowiadając, że miałam z Mariuszem rzekomą kłótnię na facebooku, przy okazji napływu uchodźców od strony Białorusi, a moją reakcją miało być wykluczenie Mariusza ze znajomych na fb (każdy może sprawdzić, że nadal mamy się wśród znajomych).
Osoba, która pozwoliła sobie na publiczne kłamstwo nt. rzekomego konfliktu, widziała na własne oczy, że na różnych konferencjach czy spotkaniach witaliśmy się z Mariuszem zawsze bardzo serdecznie - tak nie zachowują się osoby skonfliktowane. Kiedy powstała niniejsza fotografia, wspomniana osoba stała tuż obok (poza kadrem).
Czuję się zmuszona, aby o tym napisać, ponieważ prowokacji i kłamstw wokół mnie prawdopodobnie szykuje się coraz więcej.
Pewna osoba, która w środowisku MP znalazła się niedawno, pozwoliła sobie na to, aby w kontekście mojej niedawnej stanowczej reakcji, namawiać przed kamerami, abym jednak weszła w polemikę z zagorzałym bolszewikiem, który moje poglądy nazwał "atykomunistyczną szajbą".
Z oczywistych względów polemika z kimś takim jest niemożliwa, o czym wspomniana osoba doskonale wiedziała, gdyż wcześniej pisałam jej to w komentarzu. Mimo to osoba ta polazła do internetowej telewizji i przed kamerami namawiała na polemikę. Co gorsza, aby zdyskredytować moją osobę (ukazując jako kogoś niezdolnego do polemiki, dyskusji, etc.) zaczęła opowiadać nieprawdę, a mianowicie, że jestem w rzekomym konflikcie z Mariuszem Świdrem, autorem książki "Jak budowaliśmy Rosję". Osoba ta wprowadziła opinię publiczną w błąd, opowiadając, że miałam z Mariuszem rzekomą kłótnię na facebooku, przy okazji napływu uchodźców od strony Białorusi, a moją reakcją miało być wykluczenie Mariusza ze znajomych na fb (każdy może sprawdzić, że nadal mamy się wśród znajomych).
Osoba, która pozwoliła sobie na publiczne kłamstwo nt. rzekomego konfliktu, widziała na własne oczy, że na różnych konferencjach czy spotkaniach witaliśmy się z Mariuszem zawsze bardzo serdecznie - tak nie zachowują się osoby skonfliktowane. Kiedy powstała niniejsza fotografia, wspomniana osoba stała tuż obok (poza kadrem).
Czuję się zmuszona, aby o tym napisać, ponieważ prowokacji i kłamstw wokół mnie prawdopodobnie szykuje się coraz więcej.
15 stycznia 2023 r.
Siedemnaście lat temu podczas jednego z protestów w Krakowie napisałem na transparencie "Z GADAMI SIĘ NIE GADA"! I to jest moje potwierdzenie słuszności Pani Agnieszki. Można rozmawiać nawet z wrogiem, który nas szanuje, bo to jest właściwością człowieka. Ale nie można rozmawiać z osobnikiem uważającym się za nadczłowieka, traktującym innych za gojów.
OdpowiedzUsuńTak się interesująco składa, że ja też musiałem się pożegnać z Myślą Polską. I też nie było to łatwe, bo bardzo cenie sobie działalność pisarską i polityczną Mateusza Piskorskiego. Podobnie jak Pani napisałem list dlaczego się wycofałem, ale, co było do przewidzenia, list został natychmiast zbanowany. Well, it is what it is. Greetings from the Land of the Apache, the last free Americans. Kaz
OdpowiedzUsuń