czwartek, 25 grudnia 2014

Polska ma jeszcze szansę na uratowanie swojej sytuacji

Z Mary Wagner, bohaterską Kanadyjką, która poświęciła życie ratowaniu nienarodzonych dzieci rozmawia Agnieszka Piwar z miesięcznika Moja Rodzina.

Jakie były Pani pierwsze myśli, kiedy Jacek Kotula z Fundacji Pro - Prawo do Życia zaprosił Panią do Polski?



- Na początku byłam trochę zaskoczona tym zaproszeniem, ponieważ wiedziałam, że Polacy są narodem, który daje świadectwo swojej wierze w czasach trudnych. Zastanawiałam się zatem co ja osobiście mogę wnieść już do tak bogatego dziedzictwa. Starałam się też rozważyć w sercu, czy taka jest Wola Boża, ponieważ chciałabym być oczywiście jak najbliżej tych matek i tych dzieci nienarodzonych w Kanadzie, a więc na głównym terenie mojej misji. Ostatecznie odbyłam rozmowę z siostrą zakonną, która zachęciła mnie do przybycia do Polski i dawania tego świadectwa. I oczywiście podjęłam decyzję, że tak! Tym bardziej, że Polska jest pięknym krajem, ojczyzną Jana Pawła II.



Jak Pani zareagowała kiedy dowiedziała się, że reżyser z Polski postanowił nakręcić film na temat walki o życie nienarodzonych dzieci, jaka toczy się w Kanadzie?


- Na początku dostałam list od Grzegorza Brauna, w którym po prostu zapytał mnie o możliwość wypowiedzenia się dla filmu na temat spraw ogólnie proliferskich. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego, że ten film będzie tak bardzo skoncentrowany na mojej sprawie. 


Co Pani poczuła, kiedy okazało się, że to właśnie Pani historia ma być w dużym stopniu pokazana?


- Poczułam się zbudowana tym, że ktoś chce właśnie zrobić film dokumentalny - może nawet nie tyle o mnie, ja jedynie byłam tutaj takim przykładem - ale przede wszystkim o sytuacji prawnej w Kanadzie. Owszem jest to piękny kraj, natomiast boryka się z pewnymi poważnymi problemami, między innymi właśnie tymi zamachami na podstawowe prawa człowieka, jakim jest prawo do życia. I jeśli rezonans tego przesłania będzie szeroki, czyli to, że Kanada nie jest takim bezproblemowym modelem pięknego zachodniego kraju, tylko że ma głębokie problemy, ma najważniejszy problem, czyli właśnie zamach na niewinne ludzkie życie. Jeśli oddźwięk tego przekazu będzie szeroki, to myślę, że to będzie najważniejsze zadanie tego filmu.


Po premierze filmu „Nie o Mary Wagner” powiedziała Pani, że połowa korespondencji jaką otrzymywała podczas pobytu w więzieniu przyszła z Polski. Jak Pani sądzi, dlaczego akurat moi rodacy wykazali się tak dużym zainteresowaniem Pani historią?


- Wydaje mi się, że Kościół w Polsce jest jeszcze Kościołem witalnym, bardzo żywotnym - nie poddał się takiemu politycznie poprawnego status quo, gdzie akceptuje się po prostu aborcję. I to oczywiście przekłada się na różnego rodzaju aktywność świeckich i Kościoła instytucjonalnego, aby właśnie wspierać i solidaryzować się z tymi nienarodzonymi dziećmi. 


Czytałam, że imponuje Pani św. Maksymiliana Kolbe. Co jest takiego szczególnego w tym świętym?


- Do świętego Maksymiliana Kolbego przyciągają mnie dwa aspekty. Po pierwsze jego heroiczne dążenie do świętości. Znana jest jego historia, gdy będąc małym chłopcem coś tam nabroił i jego mama spytała go - co z tobą będzie? Przejęty tymi słowami, podczas modlitwy spytał się Matki Bożej - co ze mną będzie? I wtedy Niepokalana się mu objawiła z dwiema Koronami i spytała się go, które wybiera. Wybrał obie, czyli męczeństwo i świętość. I to takie czyste, szlachetne dążenie do świętości to jest jakby ten pierwszy aspekt, ta konsekwencja w realizacji tego powołania. No i oczywiście ukoronowanie, ten drugi aspekt tego wszystkiego, czyli oddanie życia w Auschwitz za swojego brata, czyli spełnienie całkowite tej przepowiedni, którą mu Matka Boża wtedy przekazała. Świętość właśnie, połączona z pełnym oddaniem i poświęceniem siebie dla brata.


Wielu moich rodaków, w tym ja, bardzo Panią podziwia za to oddanie i poświęcenie w sprawie ratowania nienarodzonych dzieci. Co chciałby Pani nam przekazać? Jak powinniśmy postępować w tej batalii o życie ludzkie?


- Po pierwsze modlitwa. Modlitwa jest sprawą podstawową, od modlitwy się wszystko zaczyna. Chrystus powiedział: „beze Mnie nie możecie niczego uczynić”. Druga sprawa, to jest to, że Polska ma jeszcze szansę na uratowanie swojej sytuacji. Owszem, zabijane są w Polsce dzieci nienarodzone i to jest tragedia. Ale aborcja nie jest aż tak rozpowszechniona jak w Kanadzie. Lekarze i służba medyczna stanęły w Kanadzie przed wyborem: czy teraz będziemy przeprowadzać aborcję, ponieważ teraz jest ona dozwolona, czy też będziemy się temu sprzeciwiać. Więc jest ogromna presja, ogromny nacisk właśnie na tych lekarzy w szpitalach, czy też klinikach, którzy przeprowadzają aborcję. Są znane przypadki niektórych, którzy odmówili i zostali zwolnieni z pracy. Ale ta presja polega właśnie na tym, że zawsze jest ta groźba, że coś się utraci, jeśli odmówi się ze względów moralnych przeprowadzenia aborcji. To jest jakby główny imperatyw, główny powód. Ludzie się po prostu boją. Więc musimy być bardzo czujni, ponieważ już w Polsce są tego typu sytuacje, gdy wprowadza się nauczanie na przykład przeciwko życiu w szkołach; opinia publiczna jest kierowana właśnie na tory aborcyjne. Mieliśmy sprawę profesora Chazana, który heroicznie przeciwstawił się. Krótko rzecz ujmując: wydaje mi się, że Polska potrzebuje więcej takich Chazanów. Potrzebuje ludzi, którzy będą wiedzieli, że priorytetem jest obrona życia. To jest podstawowa działalność, przede wszystkim lekarza, który ma przede wszystkim nie szkodzić - primum non nocere. Ma ratować życie. I nie bójmy się nawet więzienia, jeśli jesteśmy konsekwentnymi katolikami, chrześcijanami. Iluś świętych siedziało za kratami - prawda? Więc możemy tylko chlubić się tym, że za naśladowanie Chrystusa, za ratowanie najmniejszych braci ponosimy taką akurat karę, niesprawiedliwą owszem, ale którą zawsze możemy ofiarować Panu Bogu w tej intencji. 


Dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się w listopadowym numerze miesięcznika Moja Rodzina, fot. Jacek Kotula

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz