poniedziałek, 7 lipca 2014

Według prokuratury obrońca godności św. Jana Pawła II jest wandalem!

Nie możemy pozostawać bierni wobec zła, wobec ataków na nasze narodowe świętości, nawet za cenę ofiar… i wyroków ziemskich sądów – przekonuje w rozmowie z Prawy.pl były poseł Witold Tomczak, który w 2000 r. stanął w obronie godności Ojca Świętego, a obecnie za swój czyn sprzed lat zasiada na ławie oskarżonych. Rozmawia Agnieszka Piwar.

 
W 2000 roku stanął Pan w obronie godności Ojca Świętego, znieważonego w Galerii Narodowej Zachęta. Proszę nam przypomnieć, co dokładnie wydarzyło się czternaście lat temu?
 
Podczas jubileuszowej wystawy z okazji 100-lecia Zachęty zaprezentowano tam tzw. instalację przedstawiającą powaloną postać Papieża Polaka przygniecionego meteorytem. Ta skandaliczna ekspozycja zatytułowana „La Nona Ora”(„Dziewiąta godzina” - biblijna godzina śmierci Chrystusa) wzbudziła zrozumiałe oburzenie wśród Polaków. Jako poseł Rzeczypospolitej Polskiej nie mogłem w tej sytuacji pozostać biernym - usunąłem 60 kilogramowy głaz - meteoryt przygniatający postać papieża. Uczyniłem to po bezskutecznych, wcześniejszych interwencjach parlamentarnych.
 
Warto zaznaczyć, że Galeria Narodowa Zachęta utrzymywana jest z naszych podatków.
 
Jak się potoczyły Pana losy po tamtym zdarzeniu?
 
Polska prokuratura po wieloletnim śledztwie, uznała mnie - obrońcę godności Ojca Świętego - za wandala, czyli bezmyślnego niszczyciela, i skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Od 11 lutego 2013 r. toczy się proces, w którym występuję w charakterze oskarżonego o zniszczenie rzeźby obrażającej św. Jana Pawła II. Grozi mi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności oraz zapłata odszkodowania w wysokości 40 tys. zł.
 
Co Pan czuje siedząc na ławie oskarżonych niczym pospolity przestępca?
 
Wyrażam ubolewanie, że taki proces w ogóle ma miejsce w Ojczyźnie Jana Pawła II, że polska prokuratura zamiast ścigać bluźnierców godzących w kulturowo-religijne podstawy Państwa Polskiego, oskarża, niczym groźnych przestępców, obrońców narodowych świętości. Dziwi mnie, że w kontekście przeżywanej kanonizacji Świętego Polaka, prokuratura nie wycofała tego kompromitującego dla Polski aktu oskarżenia. Niepokoi mnie też zbyt mała aktywność, a wręcz obojętność wielu środowisk katolickich w związku z toczącym się procesem. Ta bierność staje się przyzwoleniem na kolejne antypolskie i bluźniercze wyczyny.
 
Siedząc na ławie oskarżonych zastanawiam się też dlaczego nie ma tu dziennikarzy, mediów tzw. patriotyczno-katolickich, często o polsko brzmiących tytułach, które mają swoje redakcje w Warszawie. Rzekomo dziennikarz to sługa prawdy… Widać inne tematy są bardziej frapujące… No cóż! Wielka jest siła mediów. Nie ma sprawy w mediach, to znaczy, że nie ma jej w ogóle.
 
Czym to jest spowodowane?
 
Z jednej strony decyzją sądu, zakazującą rejestracji audiowizualnej przebiegu rozpraw, a z drugiej strony niskim zainteresowaniem i biernością mediów. Winny one domagać się realizacji prawa do informacji i żądać przed kamerami i mikrofonami uzasadnienia bezpodstawnego ograniczania jawności procesu dotyczącego okoliczności znieważenia największego z rodu Polaków i obrony Jego godności. Upublicznienie tego procesu byłoby ważnym głosem w debacie o aktualnym problemie sacrum i profanum w sztuce.
 
A co z licznymi uczelniami i szkołami dumnie noszącymi imię Jana Pawła II?
 
One też milczą. Trudno powiedzieć dlaczego. Być może dla niektórych angażowanie się w sprawy sądowe jest ryzykowne… Może brak też koniecznej odwagi i poczucia solidarności? A może po prostu brak informacji. Wydaje się, że komuś zależy, aby przebieg procesu ukryć przed Polakami i nie wzbudzać naturalnego, społecznego protestu, który mógłby się narodzić po rzetelnym ujawnieniu faktów i okoliczności w związku ze znieważeniem Jana Pawła II w Zachęcie w 2000 r.
 
W Polsce wiele osób publicznych, w tym parlamentarzystów deklaruje katolicyzm i oficjalnie  okazuje szacunek dla nauczania Ojca Świętego Jana Pawła II. Czy z ich strony otrzymuje Pan jakieś wsparcie w związku z trwającym procesem?
 
Nie widać także zainteresowania i zdecydowanych działań tych osób. Jeden z ważnych polityków tzw. prawicy miał się w tej sprawie wyrazić: "...obrona Tomczaka nie wpisuje się w naszą linię polityczną...", a pewna pani poseł, radykalna w deklaracjach, proszona przez wyborców o pomoc nękanemu Tomczakowi odrzekła: "Co ja mogę zrobić? Każdy musi dźwigać swój krzyż...". Inny poseł proszony o przekazanie listu otwartego do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego nie dotrzymał danego słowa, bo po prostu "zapomniał"... Na mój list z prośbą o wsparcie wysłany do wielu katolickich parlamentarzystów, zareagowało tylko troje.  Za to członkowie wspólnoty dla intronizacji Serca Pana Jezusa poprzez swoją aktywną przedstawicielkę w sejmie poseł Ewę Malik zwrócili się do parlamentarnego zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski, który poza wystosowaniem pisma do Prokuratora Generalnego i Rzecznika Praw Obywatelskich, nie wykazał jednak większego zaangażowania. Swoją opinię i oburzenie wobec oskarżania mnie wyrazili w pisemnych oświadczeniach byli parlamentarzyści: Jan Łopuszański, Halina Nowina-Konopka, Mariusz Grabowski, Dariusz Grabowski, Prof. Włodzimierz Bojarski, Jadwiga Stokarska, Waldemar Sikora. Zdecydowane stanowisko zajęło też Stowarzyszenie Rodzina Polska, kierowane przez Prof. Piotra Jaroszyńskiego.
 
Kuriozalnym ewenementem jest nie wyrażenie zgody przez posłów PiS-u (członków zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski) na mój udział w Kongresie Katolików – Stop Ateizacji na Jasnej Górze w czerwcu 2013 roku, mimo próśb i nalegań Ks. Infułata Ireneusza Skubisia - redaktora naczelnego Tygodnika Niedziela, współorganizatora kongresu.
 
To niebywałe, ale prawdziwe. Sam nie wiem o co w tym chodzi… i kim są ci ludzie?
 
Natomiast z naturalną solidarnością pospieszyli tzw. zwykli Polacy, nie ulegający okolicznościom, którzy nie godząc się na znieważanie Papieża Polaka i wartości, które uosabiał, utożsamiają się z moją postawą i, jak zapewniają mnie w listach, czują się również oskarżonymi w tej sprawie. To przede wszystkim dzięki informacjom dotyczącym procesu przekazywanym przez Nasz Dziennik, napłynęło ok. 100 tys. protestów kierowanych do sądu, prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Z takim odważnym świadectwem wystąpili również niektórzy hierarchowie Kościoła Katolickiego, co jest szczególnie cenne. Sprawę dostrzegły też portale internetowe: wpolityce.pl, pch24.pl, prawy.pl oraz Tygodnik Niedziela, TV Trwam, Radio Maryja i lokalne pismo Życie Kalisza, za co jestem wdzięczny.
 
Nie jest to jednak stanowcze, polskie, wspólnotowe "non possumus", na jakie zasługuje osoba Ojca Świętego Jana Pawła II, i którego wymaga obrona naszego wielkiego chrześcijańskiego dziedzictwa. Taka prymasowska determinacja wydaje się być konieczna wobec narastającej, bezkarnej fali bluźnierstw i zniewag narodu polskiego.
 
Za wszelkie oznaki życzliwości i solidarne wsparcie w obronie godności Ojca Świętego Jana Pawła II moim Rodakom gorąco dziękuję! Szczególnie jestem wdzięczny tym, którzy towarzyszą mi na sali sądowej z o. Jerzym Gardą (z różańcem w ręku) na czele. Bóg zapłać też tym odważnym księżom proboszczom, którzy potrafili zaangażować swoich parafian i wysłać setki protestów do sądu.
 
Swoim czynem sprzed czternastu lat de facto reprezentował Pan większość Polaków, także i mnie. Tymczasem Pana przypadek, w oczach niektórych może powodować obawy, że nie warto się wychylać i bronić swoich przekonań, bo może się to skończyć sądem. A przecież do podobnych aktów zniewagi jak w „Zachęcie” dochodzi coraz częściej. Co by Pan chciał przekazać tym wszystkim rodakom, którzy mimo oburzenia na profanację, wybierają bierność i wolą się nie wychylać?
 
Nie możemy pozostawać bierni wobec zła, wobec ataków na nasze narodowe świętości, nawet za cenę ofiar… i wyroków ziemskich sądów. Obrona naszego chrześcijańskiego dziedzictwa, obrona godności i moralności naszych rodzin jest naszym obowiązkiem i wypełnieniem testamentu pozostawionego nam przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Wielokrotnie wołał On do nas, abyśmy nie zmarnowali tego duchowego dziedzictwa, któremu na imię Polska.
 
Jeżeli będziemy w tym boju razem i będzie nas wielu – to zwyciężymy! Mamy już pierwsze sukcesy: obrona TV Trwam i zablokowanie bluźnierczego spektaklu „Golgota Piknik”. Zatem – nie lękajmy się! Odwagi!

Dziękuję za rozmowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz