Z dyrektorem Centrum Prawnego Ordo Iuris dr. hab. Aleksandrem Stępkowskim rozmawia Agnieszka Piwar
W Sejmie trwa debata nad uchwaleniem nowelizacji tzw. ustawy
antydyskryminacyjnej, zgłoszonej przez polityków Ruchu Palikota i SLD.
Na szkodliwość proponowanych regulacji zwraca uwagę Centrum Prawne Ordo
Iuris. Ostrzegacie, że nowe prawo antydyskryminacyjne może w znaczącym
stopniu wpłynąć na ograniczenie wolności słowa w naszym kraju. Na czym
to będzie polegać?
Najistotniejsze w tym zakresie jest dążenie do zmiany definicji
molestowania, pojmowanego jako forma dyskryminacji. Do tej pory, zgodnie
z resztą z dyrektywami UE, pojęcia tego nie można było odnosić do
treści publikowanych w mediach. W projekcie nowelizacji treści te są
wyraźnie wskazane, obok treści reklam, jako te, których dotyczy zakaz
molestowania. Zagrożenie to jest tym większe, że treść uznana za
molestującą może być podstawą odpowiedzialności z tytułu naruszenia dóbr
osobistych i podstawą wymierzenia zadośćuczynienia.
Co to oznacza dla nas, dziennikarzy? Czego możemy się
spodziewać, jeśli prawo zostanie zmienione tak, jak chcą tego lewicowi
politycy?
Zważywszy że niezwykle szeroko rozumiane są w projekcie cechy, ze
względu na które usiłuje zakazać się nierównego traktowania, może to
oznaczać pojawienie się pozwów z najbardziej kuriozalnych powodów.
Wszelka prasowa krytyka zjawisk pojmowanych jako patologia życia
społecznego okazać się może dyskryminującym molestowanie, bo opisana
osoba uzna, że krytyka kreuje wokół niej uwłaczającą jej godności
atmosferę. Biegający po parku ekshibicjonista może uznać, że jest
dyskryminowany, bo jakiś dziennikarz lokalnej gazety opisał
prześmiewczo, lub wręcz z dezaprobatą, jego wieczorny „performance”.
Jednak nie należy mieć wątpliwości, że chodzi o stworzenie instrumentów,
poprzez które mniejszościowe subkultury spod znaku LGBTQ (z ang.
Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders) będą mogły, nękając
dziennikarzy, ale też przedsiębiorców, wywierać presję psychologiczną
i finansową na osobach, które sprzeciwiają się forsowanym przez te
środowiska poglądom i praktykom społecznym. Podkreślić należy, że
obecnie obowiązujący artykuł 11 stanowi, że działania mające na celu
przeciwdziałanie dyskryminacji same nie są dyskryminacją. Obecnie, gdy
zakres obowiązywania ustawy jest wąski, przepis ten wydaje się
uzasadniony i niegroźny. Po nowelizacji będzie to oznaczało, że zawodowi
„bojownicy o tolerancję” będą mogli w majestacie prawa dokonywać
najbardziej nawet drastycznych aktów molestowania, zasłaniając się tym
przepisem przed odpowiedzialnością, do której pociągać będą mogli całą
resztę społeczeństwa. Powstanie nowa uprzywilejowana kasta społeczna.
Tak jak w okresie stalinowskim przywilejami cieszyli się bojownicy
i utrwalacze władzy ludowej, tak już wkrótce będą z podobnych
przywilejów mogli korzystać bojownicy o równouprawnienie i utrwalacze
antydyskryminacji. Wkrótce okazać się może, że tak jak niegdyś szafowano
hojnie punktami za pochodzenie, tak obecnie będzie się przyznawać
punkty za nieheternormatywną orientację seksualną lub podobną ekspresję
seksualną.
Jakie są przewidziane kary (dla dziennikarzy, nadawców, wydawców i redaktorów naczelnych)?
Właściwie nie chodzi tu ściśle o kary, ale o zasądzanie
zadośćuczynienia. Projekt przewiduje, że ma być ono dolegliwe. Trudno
mówić o konkretnej wysokości, ale nie będą to z całą pewnością sumy
symboliczne.
Eksperci Ordo Iuris alarmują, że proponowane regulacje
uderzają w podstawy demokracji. W państwie demokratycznym każdy ma prawo
do wyrażenia swoich opinii czy poglądów, posiadania ich, pozyskiwania
oraz przekazywania lub rozpowszechniania. Czy zatem zgłoszona przez
polityków Ruchu Palikota i SLD nowelizacja tzw. ustawy
antydyskryminacyjnej jest w ogóle zgodna z Konstytucją RP?
Istotnie, o ile zasada państwa prawnego jest w pierwszej kolejności
zasadą wolnościową, o tyle projekt może sprawić, że de facto system
prawny zostanie zdominowany przez perspektywę równościową z istotnym
poszkodowaniem dla wolności obywatelskich. Jeśli dodamy do tego ogromną
skalę niepewności, która kroczyć będzie w ślad za poprawkami (eliminuje
się z ustawy szereg precyzyjnych definicji, uznając je za zbytnio
ograniczające nakaz równego traktowania), to uzyskujemy bardzo
niepokojący obraz.
Z naszych analiz wynika, że proponowane rozwiązania są
najprawdopodobniej sprzeczne z artykułami: 2 (zasada państwa prawnego
i sprawiedliwości), 14 (wolność prasy i mass mediów), 22 (wolność
gospodarcza), 31 ust. 1 i 2 (zasada wolności) oraz 54 ust. 1 (wolność
słowa) w związku z art. 31 ust. 3 Konstytucji (zasada
proporcjonalności). Ich funkcjonowanie może dodatkowo prowadzić do
łamania zasady z art. 25 ust. 2 (bezstronność światopoglądowa państwa)
oraz utrudniać będzie należyte wywiązywanie się przez państwo
z obowiązków konstytucyjnych wynikających z art. 18 (opieka i ochrona
małżeństwa, macierzyństwa i rodzicielstwa) i art. 71 (uwzględnianie
dobra rodzin przy kształtowaniu polityki społecznej i gospodarczej)
Konstytucji – z czym już teraz Rzeczpospolita ma zasadnicze problemy.
Skoro nie jest zgodna z Konstytucją RP, a wszystko wskazuje
na to, że proponowane regulacje – z pomocą głosów PO – uda się wdrożyć
(Sejm dwukrotnie wypowiedział się już pozytywnie w tej sprawie
– w pierwszym czytaniu projektu oraz na forum Komisji Polityki
Społecznej i Rodziny), to czy wówczas będziemy już mogli mówić
o państwie polskim jako państwie totalitarnym?
Totalitaryzm to coś więcej niż tylko określone normy prawne. To
głównie konkretny kształt życia społecznego i instytucjonalnego. Zatem
samo uchwalenie tej ustawy jako takie nie będzie jeszcze zapewne
oznaczać totalitaryzmu, tym niemniej stworzy nader dogodne warunki dla
jego powstania.
Jak my, Polacy, możemy się przed tym bronić? Co robić, aby nie było za późno?
We współczesnych demokracjach liberalnych obserwujemy alienację
władzy od społeczeństwa. Trzeba zatem przywrócić politykom poczucie
zależności od ludzi, którym winni służyć. Dlatego dobrze, że powstała
inicjatywa www.stopdyktaturze.pl. Warto wziąć udział w tym społecznym
proteście czy to za pośrednictwem strony internetowej, czy na piśmie.
Posłowie wykazali się już determinacją ku złemu, społeczeństwo też musi się wykazać.
Dziękuję za rozmowę.
źródło: Gazeta Finansowa http://www.gf24.pl/14419/czy-wolnosc-slowa-w-polsce-jest-zagrozona
PRZEDRUK:
Teologia Polityczna: http://www.teologiapolityczna.pl/czy-wolnosc-slowa-w-polsce-jest-zagrozona-wywiad-z-dyrektorem-ordo-iuris/
Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy: http://ksd.media.pl/blog-ap/1686-czy-wolnosc-slowa-w-polsce-jest-zagrozona
wPolictye.pl: http://wpolityce.pl/artykuly/69654-czy-wolnosc-slowa-w-polsce-jest-zagrozona-totalitaryzm-to-cos-wiecej-niz-tylko-okreslone-normy-prawne
USOPAŁ: http://www.usopal.pl/wywiady/2795-wywiad-z-dyrektorem-centrum-prawnego-ordo-iuris-dr-hab-aleksandrem-stpkowskim
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz