Po prawie dwóch latach od aresztowania Mateusza Piskorskiego prokuratura przedstawiła mu akt oskarżenia. Według medialnych doniesień polityk miał m.in. promować cele Federacji Rosyjskiej i prowokować antypolskie nastawienie u Ukraińców oraz antyukraińskie postawy wśród Polaków. Piskorski miał za to brać pieniądze od Rosjan. W tle przewijają się też Chiny.
I co? Myślicie, że żyjemy w państwie prawa i sprawiedliwości? Nic bardziej mylnego. Gdyby tak było, to analogiczne zarzuty prokuratura postawiłaby całej armii polskich (?) polityków, którzy promują cele USA i Izraela; prowokują antyrosyjskie nastawienie wśród Polaków i antypolskie wśród Rosjan; i wreszcie - robią to dla konkretnych korzyści finansowych.
Reasumując: JEDEN Piskorski siedzi "za Rosję". DZIESIĄTKI (SETKI?) polityków cieszą się wolnością, wygodnymi posadami i pokaźnym kontem bankowym, bo sprzedali Polskę w imię amerykańskich i żydowskich interesów. Coś mi się wydaje, że sprawa Piskorskiego ma przykryć tych pozostałych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz