Po ostatniej aferze z pewnym pisarzem ze Śląska - który grzmi, by nie nazywać go Polakiem - chyba zaczynam rozumieć dlaczego mój śp. Dziadek Józef Karol Nowak nie został obsypany nagrodami za jego twórczość literacką i nie zrobił oszałamiającej kariery jako pisarz. Mój ukochany Dziadek był najprawdziwszym Góralem (z domieszką krwi włoskich górali), ale przede wszystkim był Polakiem, nigdy nie wyrzekł się polskości, całe życie dla Polski pracował i nigdy z Polski nie szydził (co najwyżej dworował sobie z psełuconych). Ot, cała tajemnica, dlaczego nie upomniał się o niego salon, do którego zresztą Dziadek i tak nie aspirował.
Obsypany wieloma nagrodami pisarz ze Śląska twierdzi o sobie, że nie jest Polakiem tylko Ślązakiem. Urodziłam się i dorastałam na Śląsku, notabene w tym samym powiecie co ów pisarz, dzięki czemu poznałam wielu Ślązaków, w tym takich, którzy mówią śląską gwarą, kultywują śląskie tradycje i... są Polakami oraz nie wyrzekają się polskości (bo przecież jedno nie wyklucza drugiego). Tymczasem pisarz ze Śląska, który nie chce by mówić o nim per Polak, napisał ileś tam książek w... języku polskim, a nie śląskim. Taki z niego Ślązak, że nawet nie propaguje swojego ojczystego języka. Tymczasem mój śp. Dziadek pisał książki w języku góralskim, wydał m.in. unikatowy w skali światowej "Słownik Gwary Górali Żywieckich" i wiele innych - cenionych przez etnografów - fantastycznych dzieł opisujących szczegółowo dawne zwyczaje i obrzędy góralskich przodków. Jednak nagrody się nie pospały. Bo nie wyrzekł się bycia Polakiem?
Agnieszka Piwar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz