niedziela, 9 lutego 2020

Czy Putin dotrzyma słowa?

Prezydent Federacji Rosyjskiej zafundował Polsce bolesną lekcję: oszczerczymi insynuacjami rzucił cień na naszą historię przypisując Polakom antysemityzm, współudział w wywołaniu II wojny światowej i kolaborowanie z nazistowskimi Niemcami w celu zagłady Żydów. Wtórowali mu rosyjscy historycy i publicyści przy akompaniamencie rosyjskich mediów.
Zmasowany atak ze strony Rosji uderzył w godność Polaków i rozpoczął się na kilka tygodni przed uroczystościami w Jerozolimie, gdzie na 23 stycznia zaplanowano obchody 75. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz w połączeniu z V Światowym Forum Holokaustu.
Prezydent Polski Andrzej Duda został pozbawiony głosu i z tych powodów podjął honorową decyzję o rezygnacji z uczestnictwa w wydarzeniu w Jerozolimie. Z kolei, prezydent Rosji był tam gościem numer jeden. Po fakcie, gdy uroczystości się już odbyły, możemy zadać pytanie: - Czy wcześniejsze prowokacje ze strony Rosji nie były wyreżyserowaną strategią mającą zbudować napięcie przed zbliżającym się przemówieniem Putina? Któż z nas bowiem nie zastanawiał się, czy i jak Prezydent Rosji wykorzysta wydarzenie w Yad Vashem; czy nie nastąpi tam definitywny atak na prawdę o Polakach.

Tymczasem okazało się być zgoła inaczej niż przewidywały najczarniejsze scenariusze. Osobiście brałam pod uwagę dwa rozwiązania, z których drugie zostało zastosowane. W Jerozolimie Putin nie tylko nie powiedział złego słowa o Polakach, ale wskazał, że na równi z innymi narodami słowiańskimi byliśmy ofiarami nazistów, którzy uznawali nas za podludzi. A zatem, na uroczystościach zorganizowanych przez stronę izraelską, zostało wyraźnie wyartykułowane, że nie tylko Żydzi byli ofiarą III Rzeszy niemieckiej. Rodzą się pytania: po co więc były te wcześniejsze ataki ze strony Federacji Rosyjskiej i jej prezydenta? Czy był to odwet za prowadzoną przez polski rząd politykę historyczną?
Zastanawiałam się nad tym, mając za sobą udział w dwóch Rajdach Katyńskich. Myśląc o stosunkach polsko-rosyjskich zawsze staram się je rozważać w optyce dziedzictwa, jakie przekazał śp. Komandor. Wiktor Węgrzyn, twórca Rajdów Katyńskich po wielokroć powtarzał mi, że powinniśmy starać się – jako sąsiedzi – dobrze ułożyć relacje.
Miałam również za sobą szereg wywiadów z oficjalnymi przedstawicielami Federacji Rosyjskiej. Dla przykładu, rozmawiając z Leonidem Draczewskim, byłym ambasadorem Federacji Rosyjskiej w Warszawie, zapytałam: - Jakie obszary naszej wspólnej historii są najbardziej drażliwe? W odpowiedzi, rosyjski dyplomata powiedział: „Jest ich dużo, jak to u sąsiadów. Należy jednak zadać sobie zasadnicze pytanie: czy warto je rozdrapywać? Jeśli tak, rany powstałe wskutek międzysąsiedzkich waśni nie zagoją się nigdy. Natomiast jeśli chcemy, by rany się zabliźniły, należy założyć opatrunek i czekać aż się wygoją. W historii zawsze było tak, że sąsiedzi walczyli ze sobą, ale też i handlowali. Żenili się, wychodzili za mąż, ale również zabijali. Rodziny Montekich i Capulettich przeniesione na glebę stosunków międzynarodowych doprowadzą do tego, że Romeo i Julia zginą...”
Będę to powtarzać i przypominać przy każdej możliwej okazji: w ostatnich latach Rosjanie wiele razy wykazywali wolę do współpracy i porozumienia z Polską; potwierdzają to chociażby liczne wywiady, które przeprowadziłam z przedstawicielami życia publicznego w Rosji. Władze Polski były jednak głuche i ślepe na otwartość Rosjan. Być może więc Rosjanie wyreżyserowali to całe przedstawienie, by w odwecie utrzeć Polakom nosa.
Agnieszka Piwar
P.S. W Jerozolimie Putin powiedział coś jeszcze. Zaproponował zwołanie szczytu państw będących stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ. Według „Rossijskiej Gaziety” prezydent Rosji zaproponował to spotkanie, by bronić pokoju i prawdy. Propozycja wspaniałomyślna. Czy jest zapowiedzią szczerego powrotu do kategorii klasycznego myślenia o prawdzie – jako zgodności sądów z rzeczywistością? Czy jest zapowiedzią szczerej woli budowania pojednania, które jest możliwe jedynie na gruncie klasycznie rozumianej prawdy? Czy intencje Putina są czyste? Czy możemy rzeczywiście myśleć z nadzieją na dobre ułożenie relacji międzysąsiedzkich i ogólnoludzkich? Czas pokaże...
Tekst ukazał się w tygodniku "Myśl Polska", nr 5-6 (2-9.02.2020)http://www.mysl-polska.pl/2181

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz