niedziela, 2 sierpnia 2015

Chrześcijaństwo vs. islam, czyli sterowane zderzenie cywilizacji

Vahid_Ahmadi — kopia
Żeby było jasne – jestem zdecydowaną przeciwniczką tzw. polityki multikulti. Wychowałam się w domu przesiąkniętym narodowym duchem. Od najmłodszych lat mój śp. Dziadek podsuwał mi książki Feliksa Konecznego, z którym w pełni się zgadzam co do tego, że nie istnieje i istnieć nie może jedna cywilizacja ogólnoludzka. Komuś jednak mocno zależy na tym, aby wbrew ludzkiej naturze urządzić świat po swojemu. Żeby plan stworzenia nowego porządku świata się powiódł, jego budowniczy wzięli sobie za cel zniszczenie istniejących cywilizacji.

Szatańska intryga zdaje się wchodzić w decydującą fazę, a eskalacja konfliktów międzyludzkich skłoniła mnie do refleksji: czy ja jeszcze żyję w cywilizacji łacińskiej, opartej na etyce chrześcijańskiej? Włączam komputer, przeglądam sieć i widzę eksplozję nienawiści. Tak się dzieje od tygodni, miesięcy, może lat. Teraz jednak dostrzegam to wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej. W ostatnich dniach niechlubnym symbolem stał się akt wandalizmu, jakim było podrzucenie świńskich głów do warszawskiego meczetu. Sam czyn, jakże niegodny, sprowokował społeczność internetową do licznych komentarzy. Wśród nich dominowały te, które wyrażały pochwałę względem zachowania prowokatora, zaś na społeczności muzułmańskiej odbył się wirtualny lincz.


Zdumiewające jest to, że autorzy wrogich komentarzy na jednym tchu dodają coś często o obronie katolickiej Polski. Zapominają jednak, że nienawiść i poniżanie drugiego człowieka nijak ma się do nauczania Chrystusa, którego Kościoła – opartego na Miłości – chcą teraz podobno u nas bronić. Tak głupie wyrażenie swojego niezadowolenia z faktu wybudowania meczetu w Warszawie już stawia rzekomych obrońców cywilizacji łacińskiej na pozycji przegranej.

Skąd w moim kraju – słynącym niegdyś z przyjaznego nastawienia do innowierców – tyle dziś wrogości? Wynika ona ze strachu. Przed czym? Przed tym, co zafundowali ludzkości twórcy światowego terroryzmu. I ja ten strach rozumiem. Każdego dnia jesteśmy faszerowani obrazkami z Bliskiego Wschodu, na których widzimy poderżnięte gardła niewinnych ludzi. To tego dochodzą niepokojące doniesienia o przestępstwach z udziałem imigrantów w tych krajach europejskich, których przywódcy przed laty podjęli decyzję o włączeniu się w politykę multikulti, przyjmując niezliczone rzesze obcokrajowców. Nie rozumiem jednego, dlaczego tak wielu moich rodaków nie sięga głębiej i nie poszukuje odpowiedzi na kluczowe pytanie: kto faktycznie za tym stoi?
Skoro chcemy bronić naszej cywilizacji, to skorzystajmy z tej myśli, która tysiące lat temu w starożytnej Grecji postawiła jej fundament. Sięgnijmy do metafizyki klasycznej, którą zawdzięczamy Arystotelesowi. I tak, filozofia pierwsza wskazuje, że mądrym jest ten, kto szuka przyczyny istnienia rzeczy i działania rzeczy. Któż z nas nie wolałby pójść do takiego lekarza, który nie tyle przepisze środki na uśmierzenie bólu, co przede wszystkim pozna przyczynę tego bólu?

Pod refleksję…

Przed kilkoma tygodniami byłam na spotkaniu z przedstawicielami Irańsko–Polskiej Parlamentarnej Grupy Przyjaźni. Delegacji polityków przewodniczył Wahid Ahmadi, szyicki teolog. Korzystając z okazji poprosiłam go o komentarz. Powiedziałam mu, że wielu moich znajomych i rodaków jednoznacznie kojarzy islam z terroryzmem. Zapytałam, dlaczego jego zdaniem tak się dzieje. Zanim mój rozmówca przeszedł do wskazania właściwych źródeł terroryzmu, drogą wprowadzania zwrócił uwagę na kilka istotnych kwestii.

Irańczyk przypomniał, że wszystkie religie objawione w centrum zainteresowania mają naturę ludzką. Zauważył jednocześnie, że wielu rządzących tym światem nie życzy sobie, żeby ludzie żyli zgodnie z etyką, którą w naturalny sposób głoszą religie. W tym kontekście Ahmadi powrócił do lat 50. i 60. ubiegłego stulecia, kiedy to próbowano zniechęcić ludzi do skłaniania się ku religii. Dodał, że nawet w oczach wielu intelektualistów muzułmańskich w tamtym okresie religia była zjawiskiem, który należy odrzucić z życia społecznego i życia jednostek.

Zdaniem Wahida Ahmadi wstrząsem dla niektórych rządzących okazała się być rewolucja w Iranie. Teolog przypomniał, że ideą jej przywódców było oparcie się na religii i na kulturze. „Ludzie którzy wystąpili przeciwko władzy monarszej [reprezentowanej przez szacha uległego polityce Zachodu, przyp. AP] opierali się właśnie o te dwa filary. I to wystąpienie ludzi, którzy opierali się właśnie o te wartości, w tak ważnym kraju w regionie jakim jest Iran, było ogromnym szokiem dla mocarstw” – zauważył mój rozmówca. Na potwierdzenie swoich słów dodał, że wystarczy przejrzeć informacje prasowe z tamtego okresu, w których natrafimy na bardzo ciekawe z tego punktu widzenia spostrzeżenia i opinie różnych osób z kręgów władz. Dla przykładu przytoczył słowa ówczesnego prezydenta Izraela, który stwierdził, że to co się stało w Iranie jest jak trzęsienie ziemi, którego skutki będą odczuwalne dopiero w przyszłości i odczują je zwłaszcza rządzący tymi krajami, gdzie najmniej uwagi zwraca się na sprawy religijne. Irańczyk nawiązał także do rozmowy ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych z pierwszym sekretarzem KC KPZR Związku Radzieckiego. Spotkali się oni na pokładzie jednego z okrętów, gdzie dyskutowali na ten temat. Stwierdzili wówczas: od tej chwili ani Zachód nie jest zagrożeniem dla Wschodu, ani Wschód dla Zachodu. Teraz zagrożeniem jest islam! „Wtedy rozpoczął się proces, który był procesem sterowanym i był właściwie zaplanowanym działaniem, polegającym na dyskredytacji islamu” – uważa szyicki teolog.

Ahmadi zauważył ponadto, że „w tamtym okresie, co potwierdzają ówczesne doniesienia i statystyki, był jeszcze wtedy taki czas, kiedy wiele osób – także poza krajami muzułmańskimi – kierowało się w kierunku islamu. Tak się złożyło, że w owym czasie było też wiele dyskusji, które kierowały ludzi ku Kościołowi. I to także wywoływało obawy polityków i przedstawicieli władz, zwłaszcza wśród wielkich mocarstw, którzy uważali, że kierowanie się ludzi ku religiom – czy to islamu, czy chrześcijaństwa – jest elementem uświadomienia”. Szyicki teolog zaznaczył, że ludzie religijni są bardziej świadomi swych obowiązków moralnych, w związku z czym trudniej jest nimi sterować.

Zgniłe owoce światowej intrygi

Nawiązując do ugrupowań terrorystycznych, przez wielu jednoznacznie kojarzonych z islamem, Wahid Ahmadi powiedział to, co dla samodzielnie myślącego obserwatora międzynarodowej sceny politycznej nie powinno być zaskoczeniem. Potwierdził między innymi, że zarówno talibowie w Afganistanie jak i Al-Kaida są wytworami polityki Zachodu, zwłaszcza USA. „W czasach kiedy Związek Radziecki napadł na Afganistan, Stany Zjednoczone stworzyły te ugrupowania z zamiarem wykorzystania ich w walce przeciwko sowietom” – przypomniał Irańczyk.

Nawiązując do bestii, która w ostatnim czasie rozpasła się głównie na terenach Syrii i Iraku, czyli tzw. „Państwa Islamskiego” irański duchowny zachęcił zapoznać się najnowszą książką Hilary Clinton, która stanowi zapis jej wspomnień z czasów kiedy była ona sekretarzem stanu USA. W publikacji tej Clinton wyraźnie przyznaje, że ISIS stworzyli Amerykanie. Dlaczego oni to robią? Ahmadi uważa, że przede wszystkim chodzi o to, żeby sprowokować konflikty między samymi krajami muzułmańskimi, tak żeby skoczyły sobie do gardła, żeby nawzajem się zabijały. „Biorąc pod uwagę to jak działają terroryści, to tutaj każdy człowiek – niezależnie od jego przynależności religijnej, czy poglądów – musi odczuwać niechęć do tych ugrupowań terrorystycznych. W związku z czym, że działają oni pod pseudo sztandarem islamu, to muszą wywołać niechęć i nienawiść do samego islamu” – stwierdził Irańczyk. Zapewnił, że działania ISIS nie mają wspólnego z religią muzułmanów i dodał, że jego zdaniem wszystkie te problemy, które są obecne w naszych społeczeństwach, wynikają z oddalenia się ludzi od Boga.

Spoglądając w przyszłość Wahid Ahmadi wieszczy upadek ugrupowań terrorystycznych. Jego zdaniem ludziom zaczynają otwierać się oczy, także na rzeczywiste działa tych mocarstw, które wspierają terrorystów: USA, Wielkiej Brytanii czy reżimu izraelskiego. Nie widzi on jasnej przyszłości dla terrorystów także dlatego, że według niego sami terroryści zwrócą się przeciwko swoim sponsorom, którzy ich teraz wspierają. „Terroryści mogą sprowokować i wywołać problemy, ale chwilowo. Nie przetrwają długo. Ludzie Zachodu – zwłaszcza Stany Zjednoczone – popełnili strategiczny błąd, ponieważ wydawało im się, że terrorystami można sterować.”

Dlatego Irańczyk uważa, że cały plan wymknął się spod kontroli tych, którzy go wymyślili. Przypomniał, że w momencie gdy Stany Zjednoczone wkroczyły do Afganistanu pod pretekstem walki z terroryzmem, na świecie było 21 ugrupowań terrorystycznych i poza pewnym bardzo niewielkim obszarem na terenie Afganistanu, nie mieli żadnego innego terytorium. – W tej chwili ta sytuacja drastycznie się zmieniła. Ugrupowań terrorystycznych na świecie jest już 48. Swoje terytoria mają obecnie oni w wielu krajach. W ich posiadaniu jest już część Jemenu, Iraku, Syrii, Libii czy Nigerii. To też pokazuje, że Amerykanie rzeczywiście ponieśli porażkę. Im wydawało się, że mogą tym zarządzać, ale to się nie udało – skwitował mój rozmówca.

Niestety wygląda na to, że proces oczyszczenia świata z terrorystów może się prędko nie skończyć. Wahid Ahmadi zaznaczył, by zwrócić uwagę, jak wielu członków ISIS jest obywatelami państw europejskich. – Jeżeli oni wrócą do swoich krajów w Europie, z tym całym bagażem doświadczeń, który nabyli na Bliskim Wschodzie, to będzie ogromne niebezpieczeństwo dla Starego Kontynentu – ostrzegł. I dodał, że w dawniejszych czasach tylko niektóre nieliczne kraje były pod bezpośrednim zagrożeniem terrorystów. „W tej chwili żaden kraj nie jest wyjątkiem, właściwie wszystkie kraje są zagrożone. (…) Mocarstwa podzieliły sobie terrorystów na dobrych i złych, a terroryzm jest terroryzmem i w każdej postaci powinniśmy go zwalczać” – podsumował Irańczyk, przypominając, że także jego kraj także poniósł liczne ofiary walcząc z terroryzmem.

Niewątpliwym sukcesem werbujących do szeregów ISIS jest to, że udało im się przekonać tak wielu chętnych. Oczywiście stoją za tym potężne pieniądze pompowane z wielu krajów, głównie Zachodu. Brudna mamona to jedno, przekonanie ideologiczne to drugie. Specjalistów od prania mózgów zdają się mieć z pierwszej ligi.

Spoglądając na zawartość polskojęzycznych portali społecznościowych odnoszę wrażenie, że i tutaj mocno ktoś pracuje nad namysłami moich rodaków, którym udało się wmówić, że światowy terroryzm ma swoje rzeczywiste źródła w islamie. Wyrazem tego jest euforia na wieść o tym, że ktoś bardzo nierozważny porozrzucał świńskie łby w warszawskim meczecie. Trzeba być szaleńcem, by cieszyć się z takiego czynu i publicznie go aprobować. Pozostaje mieć nadzieję, że mieszkająca w Polsce społeczność muzułmańska nie ugnie się przed prowokacją. Prowokacją,  której celem zdaje się być wywołanie konfliktu na naszym terytorium.

I na koniec pewna myśl do rozważenia dla tych, którzy pochwalają zagrywki z głowami świń w imię „walki” z „islamskim fundamentalizmem”. Kiedy w 2011 roku Anders Breivik z zimną krwią zastrzelił w Norwegii 77 osób, chwilę po tym światowe media – w tym BBC i Agencja Reutera – cytując norweskiego szefa policji określiły zamachowca „chrześcijańskim fundamentalistą”. Coś Wam to przypomina? I jakbyście się poczuli, gdyby w ramach odwetu za norweskiego mordercę, ktoś zbezcześcił chrześcijańskie kościoły?

Agnieszka Piwar

Tekst ukazał się na:
http://pressmix.eu/2015/07/14/chrzescijanstwo-vs-islam-czyli-sterowane-zderzenie-cywilizacji/

http://agnieszka.piwar.salon24.pl/659055,chrzescijanstwo-vs-islam-czyli-sterowane-zderzenie-cywilizacji

http://www.prawica.net/1490

http://www.piens.pl/chrzescijanstwo-vs-islam-czyli-sterowane-zderzenie-cywilizacji/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz