Po ostatniej aferze z pewnym pisarzem ze Śląska - który grzmi, by nie nazywać go Polakiem - chyba zaczynam rozumieć dlaczego mój śp. Dziadek Józef Karol Nowak nie został obsypany nagrodami za jego twórczość literacką i nie zrobił oszałamiającej kariery jako pisarz. Mój ukochany Dziadek był najprawdziwszym Góralem (z domieszką krwi włoskich górali), ale przede wszystkim był Polakiem, nigdy nie wyrzekł się polskości, całe życie dla Polski pracował i nigdy z Polski nie szydził (co najwyżej dworował sobie z psełuconych). Ot, cała tajemnica, dlaczego nie upomniał się o niego salon, do którego zresztą Dziadek i tak nie aspirował.
Obsypany wieloma nagrodami pisarz ze Śląska twierdzi o sobie, że nie jest Polakiem tylko Ślązakiem. Urodziłam się i dorastałam na Śląsku, notabene w tym samym powiecie co ów pisarz, dzięki czemu poznałam wielu Ślązaków, w tym takich, którzy mówią śląską gwarą, kultywują śląskie tradycje i... są Polakami oraz nie wyrzekają się polskości (bo przecież jedno nie wyklucza drugiego). Tymczasem pisarz ze Śląska, który nie chce by mówić o nim per Polak, napisał ileś tam książek w... języku polskim, a nie śląskim. Taki z niego Ślązak, że nawet nie propaguje swojego ojczystego języka.
Tymczasem mój śp. Dziadek pisał książki w języku góralskim, wydał m.in. unikatowy w skali światowej "Słownik Gwary Górali Żywieckich" i wiele innych - cenionych przez etnografów - fantastycznych dzieł opisujących szczegółowo dawne zwyczaje i obrzędy góralskich przodków. Jednak nagrody się nie pospały. Bo nie wyrzekł się bycia Polakiem?
Agnieszka Piwar
Od wybuchu rewolucji na Ukrainie – zwanej przez
światowe media Euromajdanem – minęło 7 lat. Pretekstem do
wszczęcia masowych protestów i obalenia władzy było niepodpisanie
przez prezydenta Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Unią
Europejską. W efekcie – w imię pustych haseł o wolności i
demokracji – tępym narzędziem rozszarpano kraj na strzępy. A
wszystko dlatego, bo grupa szaleńców z Ukrainy – wsparta przez
szaleńców z Zachodu – zapragnęła integracji z unijnym tworem,
który de facto gardzi wartościami cywilizacji europejskiej. Ubolewać przy tym należy, że dokonano tego przy
haniebnym udziale znacznej części tzw. „polskich elit”, które
bezkrytycznie poprały kijowski przewrót. Dość wspomnieć czynne
zaangażowanie wielu polskich polityków i zniekształcające
rzeczywistość relacje w polskojęzycznych mediach. Swoje dobre
samopoczucie tłumaczyli tym, że należało „wyzwolić” Ukrainę
spod dominacji Rosji. Szkoda, że nie liczono się z opinią znacznej
części obywateli Ukrainy, którzy nie życzyli sobie radykalnych
zmian, pchających ich państwo w szpony... No właśnie, czyje
szpony? Przecież Ukraina nie stała się częścią Zachodu i śmiem
twierdzić, że nigdy to nie nastąpi. Niebezpieczna zabawa w
narzucanie innym jak mają żyć, skończyła się tym, że kraj
został zdewastowany i podzielony, zginęło wiele niewinnych osób,
oderwał się Donbas, a Krym przyłączono do Federacji Rosyjskiej.
Co znamienne, po Majdanie Ukraińcom wcale nie żyje się lepiej –
wielu z nich wyjechało za pracą i lepszym życiem do Polski i...
Rosji.